MANIAK WE WSTĘPIE
Jakiś czas temu, nakładem wydawnictwa Japonica Polonica Fantastica, ukazał się w Polsce pierwszy tom serii „Shingeki no kyojin” (『進撃の巨人』). Ponieważ lubię tę mangę (choć nie bezgranicznie, bo to niestety komiks niepozbawiony wad) i w wolnej chwili czytam ją w oryginale, postanowiłem nabyć polską edycję, żeby zobaczyć, jak poradzono sobie z przekładem. Wiecie, takie typowe: „masz za mało wolnego czasu — zrób coś bez sensu, żeby mieć go jeszcze mniej”.
Manga przyszła do mnie niedawno, razem z innymi komiksowymi zamówieniami i od razu zwróciła moją uwagę tym, jak ładnie ją wydano — jest powiększony format (łatwy skok na kasę), solidna okładka, porządny druk, niezłe liternictwo… A do tego kiepski i udziwniony przekład.
MANIAK MARUDZI
Zanim zacznę psioczyć, to należy się kilka słów pochwały za dość trafne tłumaczenie tytułu. W oryginale brzmi on „Shingeki no kyojin”, co dosłownie oznacza: „nacierający tytani”. Japończycy porwali się jednak także na angielski podtytuł, który brzmi… „Attack on Titan”, czyli „Atak na tytana”. Powstaje więc pewnego rodzaju rozbieżność. Oczywiście pierwszeństwo ma w takim wypadku zwykle tytuł oryginalny, tutaj: japoński. Tłumacz rozwiązuje sprawę gładko i robi „Atak tytanów”, który, co prawda, dosłownym przekładem nie jest, ale za to jest krótki, dosadny, łatwy do zapamiętania i dodatkowo nawiązuje składniowo do angielskiego podtytułu. Tutaj więc nie ponarzekam i nie pomarudzę. No, może poza tym, że w wyjaśnieniach na końcu tłumacz próbuje wmówić czytelnikowi, że 「進撃する」 oznacza „atakować”, a to jednak małe uproszczenie. Przejdźmy jednak do właściwego tekstu komiksu.
Już sam początek zwrócił moją uwagę. W oryginale mangę otwiera zdanie: 「その日人類は思い出した|ヤツらに支配された恐怖を…|鳥籠の中に囚われていた屈辱を……」. Po polsku powinno brzmieć to mniej więcej tak: „Tamtego dnia ludzkość przypomniała sobie,|jak przerażające jest życie pod ICH kontrolą…|Jak upokarzające jest bycie uwięzionym w klatce…”. Tymczasem, z zupełnie nieznanych mi powodów, w polskiej wersji przeczytamy: „Tamtego dnia ludzkość przypomniała sobie|jak upokarzające jest bycie uwięzionym w klatce…|jak przerażające jest życie w świecie opanowanym przez NICH…”. Różnica jest bardzo subtelna, ale widoczna — zdania podrzędne zostały zamienione kolejnością. Nie bardzo rozumiem, co tłumacz chciał przez to osiągnąć — taka zamiana nie była konieczna ani ze względów gramatycznych, ani składniowych. To jednak dopiero początek.
Jedno z najbardziej rzucających się w oczy udziwnień w polskim przekładzie „Shingeki no kyojin” to liczne dodatki do tekstu, które są całkowitym wymysłem tłumacza i na próżno szukać ich w oryginale. Już na jednej z pierwszych stron żołnierz atakuje tytana i krzyczy: 「人類の力を!|思い知れッッ!」, czyli mniej więcej: „Poznaj siłę|ludzkości!”. Ale wiecie, tekst trzeba uatrakcyjnić dla młodego odbiorcy, więc w polskiej wersji żołnierz doda jeszcze, jakże (nie)soczyste, „gnojuuuu!!”. Więcej? A proszę bardzo. Mamy choćby taki dialog: 「また…飲んでる…」|「お前らも一緒にどうだ?」, a więc: „– Znowu… pijecie…|– Chcecie się przyłączyć?”. Rozmowę trzeba jednak upłynnić i nafaszerować sztucznym słownictwem, by wyszło w ten sposób: „– No nie… Znowu pijecie…!|– No ba! Może się przyłączycie?”. W efekcie dialogi, które stanowią jedną z najmocniejszych stron oryginału, w Polskiej wersji brzmią bardzo sztucznie i wydają się wymuszone. Przyjrzyjmy się jeszcze dwóm innym przykładom:
ORYGINAŁ: 「遅かったのね二人とも」|「イヤ…… まぁ……」
ZNACZENIE: „– Coś późno jesteście.|— Nie… Po prostu…”
OFICJALNE TŁUMACZENIE: „– Hej! Co tak późno?|– A… Tak jakoś wyszło…”
2)
ORYGINAŁ: 「ミカサ…… …お前…|髪が伸びてないか…?」
ZNACZENIE: „Mikasa… Czy tobie…|…nie urosły włosy…?”
OFICJALNE TŁUMACZENIE: „E, Mikasa…|A co ci tak włosy urosły…?”
Poniekąd rozumiem zamysł — tłumacz najpewniej chciał sprawić, by to wszystko brzmiało naturalniej. Szkoda tylko, że brzmi drętwo i drewniano… Takich dodatków oraz drobnych przeinaczeń można znaleźć w komiksie jeszcze sporo, ale to nie jedyne przewinienia, jakich się dopuszczono.
Druga sprawa to dość osobliwe przekłady poszczególnych terminów czy słówek. I tak 「酒」, czyli "alkohol", staje się "bimbrem"; a 「お肉」, czyli mięso — szynką. Czemu mają służyć takie doprecyzowania? Nie wiem. Ale gdyby autor chciał użyć dokładniejszej terminologii, to by to zrobił, Panie tłumaczu — nie trzeba tego robić za niego.
No i działa to też w drugą stronę — tam, gdzie pewne doprecyzowanie by się przydało, tłumacz uogólnia kontekst. W tajemniczej scenie snu jedna z postaci, żegna głównego bohatera słowami: 「いってらっしゃい」. Zwrotu takiego używa się wtedy, gdy ktoś wychodzi z domu — to swego rodzaju pożegnanie, oznaczające dosłownie mniej więcej: „Idź i wróć, proszę”. Tłumacz przekłada ten zwrot jako „Do zobaczenia!”, co oczywiście jest poprawne. W ten sposób pozbawia on jednak czytelnika pewnej wskazówki co do rozgrywającej się sytuacji, a to o tyle ważne, że jest to wskazówka jedyna. Lepiej byłoby użyć choćby wyrażenia w stylu: „Wracaj szybko!”.
Nie za bardzo trafiona jest także nazwa jednego z korpusów wojska. 「駐屯兵段」 po polsku został ochrzczony „korpusem stacjonarnym”, a chodzi bardziej o „korpus stacjonujący” — to dwie zupełne różne rzeczy. Zresztą tłumacz popisuje się tu zupełnym brakiem konsekwencji, bo kilka kadrów dalej, ten sam korpus nazywa po prostu… garnizonem. Taki brak konsekwencji nie jest jednorazowy. W jednej ze scen, bohater wyraża zdziwienie wykrzyknieniem 「え…?], co czyni dwa razy pod rząd. Raz zostaje to wykrzyknienie przełożone jako „Co…?” (dość zgrabnie), drugi raz jako „A…!”, które pierwotne znaczenie całkowicie zniekształca.
No i pozostaje też kwestia różnorodności językowej. W oryginale kilka postaci używa bardzo kolokwialnych form językowych, co w japońskim odznacza się przede wszystkim niedbałą wymową, stosowaniem odpowiednich zaimków osobowych czy też partykuł fatycznych. Poradzenie sobie z takimi różnymi odmianami języka to dla tłumaczy bardzo ciekawe wyzwanie, z którego obronną ręką można wyjść stosując różne techniki. Autor przekładu „Shingeki no kyojin” stara się skolokwializować większość takich wypowiedzi, ale raz, że czyni to tylko i wyłącznie na poziomie słownictwa; dwa, że nie robi tego konsekwentnie; a trzy, że jak już się weźmie, to ma skłonność do przesady i wspomnianych wyżej „dodatków”.
MANIAK KOŃCZY
Na koniec mogę powiedzieć tylko, że jest mi… przykro. „Shingeki no kyojin” nie jest mangą wybitną, ale dialogi napisane ma bardzo dobrze, a polskiemu czytelnikowi niestety nie będzie tego dane doświadczyć. Szkoda, wziąwszy pod uwagę, że oryginał dla większości, ze względu na barierę językową, nie jest czymś na wyciągnięcie ręki. Cóż, pozostaje Wam kupno wersji polskiej i uwierzenie mi na słowo.
Gnojuuuuu xD
OdpowiedzUsuńA, daj spokój, żenujące :/
OdpowiedzUsuńChciałam kupić, teraz już nie jestem tego pewna.
OdpowiedzUsuńKupić zawsze możesz, ale ze świadomością, że drętwe dialogi to wina tłumacza.
OdpowiedzUsuń