Maniak ocenia #22: "Buffy the Vampire Slayer: Season 9" #25

MANIAK NA POCZĄTEK


Ostatni numer Buffy
w tym roku
Sezon dziewiąty "Buffy: Pogromczyni wampirów" dobiegł końca. Tak to już jest, że zakończenie ma istotny wpływ na odbiór całości i może albo zepsuć wrażenie, albo je naprawić. "Buffy..." była w dziewiątym sezonie bardzo nierówna. Przede wszystkim zrobiono historię na mniejszą skalę, bardziej introspektywną, co, niestety, nie zawsze wychodziło tak jak miało i obok świetnych historii o poszukiwaniu siebie i podejmowaniu ciężkich decyzji, mieliśmy słabsze, nastawione na zaskakiwanie, a nie dobry scenariusz. Całość na szczęście rozpędziła się pod koniec, gdzie pokazano całą kwintesencję "Buffy..." - niesamowite przygody, które są tylko pretekstem do tego, by pokazać ludzkie dylematy. Jak na tym tle wypada sam finał?

MANIAK O SCENARIUSZU


Buffy nie ma w finale łatwo
Trwa ostateczna walka z Simone - zbuntowaną pogromczynią. Buffy jest ciężko ranna; Illyria i Severin próbują utworzyć nowe Ziarno (w oryginale the Seed), które przywróci magię, a z Dawn nie jest już dobrze. Napięcie sięga więc zenitu, a Andrew Chambliss stara się satysfakcjonująco pozamykać wszystkie wątki. Udaje mu się.
Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na rozwój postaci. Wiele z nich przebyło daleką drogę i w trakcie jej przemierzania mocno dojrzało. Najbardziej zaskakującą przemianą jest ta, przez którą przeszła postać Illyrii. Już od czasów serialu "Angel" była to jedna z moich ulubionych postaci i cieszę się, że doszła do takiego momentu, jaki pokazano w ostatnim numerze dziewiątego sezonu "Buffy...".
Warto przyjrzeć się także Xanderowi. Zawsze był uosobieniem zwyczajnego człowieka, z którym wielu z nas mogło się utożsamiać. W dziewiątym sezonie ma dość stania na uboczu. Rośnie w nim frustracja i wreszcie postanawia wkroczyć do akcji. Niestety, w życiu jest tak, że działania kierowane emocjami z reguły są nieprzemyślane, a ich skutki mogą obrócić się przeciw nam. W ostatnim numerze sezonu dziewiątego Xander musi poradzić sobie z taką pochopną decyzją i ostatecznie opowiedzieć się po danej stronie, by zawalczyć o ukochaną osobę. To zresztą chyba jeden z najciekawszych wątków, bo często zauważymy w nim jakiś tam punkt odniesienia do naszego własnego życia.
Po męczącej walce bohaterowie
muszą zmierzyć się z samymi sobą
Jest wreszcie sama Buffy - już nie nastolatka jak w serialu, ale dorosła kobieta. Nie do końca się w tej roli odnajdowała w dziewiątym sezonie, ale pod jego koniec staje się bardziej odpowiedzialna i wreszcie rozumie na czym polega samodzielność.
Cały zeszyt skonstruowany jest podobnie jak ostatni numer "Angel and Faith" - na pierwszych kartach drużyna radzi sobie z zagrożeniem, a na kolejnych zamykane są wątki każdej z postaci. Taka kompozycja się sprawdza, a Chambliss umiejętnie wyważa wątki, poświęcając im tyle miejsca ile trzeba.
Bardzo mile zaskakują ostatnie karty komiksu, na których niezwykle ciekawa zapowiedź sezonu dziesiątego.

MANIAK O RYSUNKACH


Podobne może nie są,
ale emocje widać doskonale
Georges Jeanty nadal ma problemy z uchwyceniem podobieństwa postaci kobiecych do aktorek, które odgrywały je w serialu. Udaje mu się Dawn, coraz częściej Buffy, w ogóle Willow. Poza tym jest jednak w porządku, a świetne są zwłaszcza momenty, w których bohaterom puszczają emocje. Jeanty rozgrywa je po mistrzowsku i to prawdziwa przyjemność oglądać takie kadry. W miarę dobrze wyglądają także tła, choć niewiele z nich jest bardzo szczegółowych.
Tuszysta Karl Story robi swoje i jego praca raczej nie wybija się ponad przeciętną. Dobrze spisała się za to Michelle Madsen, umiejętnie grając kolorami i dostosowując je do poszczególnych kadrów. Na uwagę zasługują zwłaszcza efekty specjalne, ale także w spokojniejszych scenach Madsen idealnie dopełnia pracę Jeanty'ego i Story'ego.

MANIAK OCENIA


Finał bez wątpienia uratował średni sezon dziewiąty i dał nadzieję na porządnie napisany kolejny. Bez wahania stawiam:

DOBRY

Komentarze