MANIAK KLECI WSTĘP
Jak poznałem waszą matkę |
Czas mija nieubłaganie i ani się obejrzałem, a tu już ostatni sezon serialu, w którym wreszcie dowiemy się, jak Ted poznał swoją przyszłą żonę.
MANIAK O SCENARIUSZU
Lily nie wytrzymuje podróży z Tedem |
Pierwszy odcinek, "The Locket" ("Medalion"), rozpoczyna się 55 godzin przed ślubem. Zarysowane są w nim trzy wątki.
Ted i Lily jadą samochodem do Farhampton Inn, gdzie odbędzie się przyjęcie weselne. Wkrótce Lily nie wytrzymuje wątpliwych atrakcji Teda i przesiada się do pociągu, gdzie spotyka... tytułową Matkę (pozwolę zapisywać sobie ją dużą literą, żeby łatwo było zorientować się, o kim mowa), odgrywaną przez Cristin Milioti (aktorka znana jest z występów na Broadwayu).
Barney i Robin odkrywają, że mogą mieć wspólnego krewnego |
Robin i Barney jadą do Farhampton Inn limuzyną, prowadzoną przez Ranjita (znakomity Marshall Manesh). W trakcie jazdy rozmawiają o gościach i odkrywają, że mogą mieć wspólnego krewnego.
"The Locket" dostarcza dawkę znakomitych dialogów, świetnego humoru i stanowi idealne wprowadzenie do dziewiątego sezonu.
Każdy z wątków intryguje i wszystkie w dość ciekawych kierunkach się rozwijają. Najlepiej rozpisano jednak spotkanie Lily i Matki, przede wszystkim ze względu na mnóstwo gier językowych, które dla mnie zawsze stanowiły siłę serialu. Wspólne sceny pań są napisane niezwykle lekko, inteligentnie i zabawnie.
Bawi również wątek Marshalla, choć tu postawiono bardziej na komedię sytuacyjną, niż językową. Momentami jest slapstickowo, czasem trochę absurdalnie i choć nie wszyscy mogą lubić taką formę bawienia, to nie da się przynajmniej raz nie wybuchnąć śmiechem.
Najmniej z tego wszystkiego bawią przekomarzanki Robin i Barneya, choć należy przyznać, że mają swój urok i są dobre - po prostu nie tak, jak dwa pozostałe wątki.
"The Locket" wieńczy zwrot akcji - może nie do końca niespodziewany, ale bardzo dobrze wkomponowany w historię i rzucający na nią nowe światło.
Marshall wpada w tarapaty |
W "Coming back" twórcy troszkę zwolnili tempa, stawiając niekoniecznie na rozśmieszanie, a rozwój bohaterów. Humoru jest tu nieco mniej, obyczajowych wtrętów trochę więcej, jednak wcale nie zabija to odcinka, bo przecież "Jak poznałem waszą matkę" to nie tylko komedia sytuacyjna, ale także opowieść o dążeniu młodych ludzi do szczęścia i przeszkodach, jakie stoją na ich drodze.
Cieszy także końcowa scena, w której wreszcie zobaczyć można razem Teda i Matkę. I choć nie jest to chwila ich pierwszego spotkania, a jedynie futurospekcja, to miło było po raz pierwszy obejrzeć ich wspólnie na ekranie.
MANIAK O REŻYSERII
Spójność pomiędzy "The Locket" i "Coming Back" zapewniła nie tylko nowa formuła czy scenarzyści, ale również osoba reżyser, Pameli Fryman, która ma zresztą na koncie większość odcinków serialu. Fryman sama przyznaje, że reżyserowanie to jej pasja i to widać na ekranie. Odcinki są zrealizowane z dbałością o szczegóły, a akcję poprowadzono tak, by znalazło się miejsce zarówno dla sporej ilości humoru jak i rozwoju postaci.
MANIAK O AKTORACH
Cristin Milioti zalicza bardzo udany występ |
Radnor i Milioti w pierwszej wspólnej scenie |
Gościnny występ w obu odcinkach zalicza Sherri Shepherd ("Rockeffeler Plaza 30") jako Daphney, kobieta, która nieźle daje popalić Marshallowi. Shepherd to bardzo miły dodatek do serialu i wydaje się być idealnym wyborem do roli, którą dla niej napisano.
W "Coming Back" pojawia się także Roger Bart (znakomity w "Revenge"), podobnie jak Milioti, aktor o korzeniach Broadwayowych. Rola empatycznego recepcjonisty to jeden z mocniejszych punktów odcinka.
Standardowo wypadają Marshall Manesh jako kierowca Ranjit oraz Wayne Brady jako brat Barneya.
MANIAK O TECHNIKALIACH
Serial "Jak poznałem waszą matkę" zawsze kręcony był w charakterystyczny dla komedii sytuacyjnych sposób. Zdjęcia mogą się wydawać przez to nieco statyczne, ale w tym właśnie tkwi ich urok. I wcale nie szkodzi, że operatorzy nie wyłamują się z konwencji, bo dobrze się w niej czują i nadają serialowi specyficznego stylu. Montażowo także w porządku
Muzyka jest, jak zawsze, bardzo przyjemna dla ucha, a w niektórych, przerysowanych scenach, odpowiednio przesadzona.
Efektów specjalnych raczej nie ma, poza parokrotnym wykorzystaniem tzw. greenboxa, który, co prawda, rzuca się od razu w oczy, ale wcale nie przeszkadza.
MANIAK OCENIA
Twórcy premiery "Jak poznałem waszą matkę" przygotowali solidne dwa odcinki, którymi dostarczają fanom tego, co zwykle: dawkę dobrego humoru i ciekawej fabuły. Przy okazji udowodnili, że nowa formuła ma potencjał i jak najbardziej się sprawdza. Oba odcinki dostają ode mnie:
DOBRY |
PS. Od dziś blog dostał logo, którego autorem jest Takano Hiro. Więcej prac autorstwa Hiro możecie obejrzeć klikając tutaj.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.