
MANIAK W ROZPOCZĘCIU Srebrny lis Jeszcze jakiś czas temu anime oglądałem raczej od święta. Nie wyczekiwałem niecierpliwie kolejnych sezonów i nie zasiadałem do oglądania odcinka co tydzień. Wtedy w zupełności wystarczała mi cotygodniowa dawka "Zagubionych", "Herosów" czy innych amerykańskich seriali. Potrzeby śledzenia japońskich filmów animowanych nie odczuwałem. Racja, już wtedy znałem klasyki - lubiłem "Dragon Balla" (któż nie lubił?), "Mikana" czy "Superświnkę", ale były to raczej wspomnienia z dzieciństwa. Gdzieś na boku zdarzyło mi się oglądnąć pojedyncze odcinki "Bleacha" czy pełnometrażówki od Studia Ghibli, ale nic ponadto. Dwa lata temu wzięło mnie na anime na poważnie. Zaczęło się od antyutopijnego "No. 6" (「ナンバー・シックス」), a potem w każdym sezonie znajdowałem jakąś interesującą pozycję. W tym zainteresował mnie "Gingitsune" (「ぎんぎつね」), czyli "srebrny lis" (i nie, nie przez popular...