MANIAK SŁOWEM WSTĘPU
Niby klasyczny jednoodcinkowiec, a jednak coś więcej |
A mimo to, oglądam coraz więcej jednoodcinkowców. "Grimm", "Person of Interest", "Sleepy Hollow"... Wszystkie można właśnie do tej kategorii zaliczyć. Ale nie do końca, bo w każdym z nich zarysowany jest też dość mocno wątek główny, który popycha fabułę do przodu i spina wszystkie odcinki. I taki wydaje się też być "The Blacklist".
MANIAK O SCENARIUSZU
Elizabeth nieufna. Czy jakoś tak. |
Ta historia rozgrywa się na pierwszym planie odcinka. Sprawa jest niezwykle interesująca, a przede wszystkim niejednoznaczna i zaskakująca. Sporo tu, jak na czterdzieści parę minut, zwrotów akcji, a całość nabiera rumieńca dzięki znakomicie rozpisanym manipulacjom głównego bohatera.
Na drugim planie odcinka powoli rozgrywa się zaś większa, spajająca całość historia. Akcja rozwijana jest w niej bardziej powoli. Sugerowane są powiązania pomiędzy poszczególnymi postaciami, na horyzoncie pojawia się większa intryga, a główna bohaterka w interesującym kierunku się rozwija. Ten element odcinka chyba najbardziej ciekawi, głównie przez to, że twórcy dostarczają sporo wskazówek, a jednocześnie dbają o to, by nie można się było niczego domyślić (taki paradoks).
Wyśmienite są dialogi, zwłaszcza pomiędzy Raymondem Reddingtonem i Elizabeth Keen. Są błyskotliwe i niejednoznaczne, a jednocześnie bardzo lekkie.
MANIAK O REŻYSERII
Jace Alexander, reżyser odcinka, spisał się w miarę dobrze. Kolejne ujęcia prowadzi logicznie i z wyraźną koncepcją. Najsłabiej wychodzą mu chyba sceny akcji, które niezbyt porywają, ale za to nadrabia to wszystkimi chwilami, w których na pierwszy plan wysunięte są emocje bohaterów oraz gierki Reda. I tyle wystarcza, by stworzyć odcinek absorbujący i trzymający widza przed ekranem.
MANIAK O AKTORACH
Rossellini wybitna nie jest |
Wydawać mogłoby się, że partnerująca Spaderowi na ekranie Megan Boone jest z góry skazana na porażkę, ale już w premierze serialu pokazała na co ją stać. To aktorka równie dobra, a kreowanie złożonej i bardzo ciekawej Elizabeth Keene wychodzi jej znakomicie. Odważę się nawet stwierdzić, że dawno nie widziałem aż tak dobrej postaci żeńskiej. Ostatnio może w "Damages"?
Na tym tle słabiej wypada Isabella Rossellini ("Blue Velvet", "Merlin"). Aktorka ma niewiele do zagrania i ciężko dostrzec wysiłek, jaki wkłada w rolę. Z drugiej strony Rossellini nigdy nie powalała grą aktorską, więc można było się po niej tego spodziewać.
Poprawnie grają zaś Harry Lennix i Diego Klattenhoff (nie dość, że to trudne nazwisko, to jeszcze brzmi z niemiecka - i jak ja je mam zapamiętać), których role, co prawda, nie zapadają w pamięć, ale też nie drażnią.
MANIAK O TECHNIKALIACH
Od strony technicznej jest, jak na standardy telewizyjne, dość przyzwoicie. Zdjęciom nie można nic zarzucić - są ostre, mają odpowiednią kolorystykę i są poprawnie skadrowane. Całości dopełnia montaż, wykonany z należytą dbałością. Efekty specjalne wyglądają w miarę w porządku i nie rażą w oczy. Muzyka jest klimatyczna, a dobór utworów, które są odtwarzane w niektórych scenach, odpowiedni.
MANIAK OCENIA
To dopiero dwa odcinki, ale ja już mogę powiedzieć, że Reddington i Keen kupili mnie bez reszty. I to pomimo, że "The Blacklist" to jednoodcinkowiec. "The Freelancer (No. 145)" dostaje:
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.