MANIAK W ROZPOCZĘCIU
Agenci S.H.I.E.L.D. dopiero się rozpędzają |
W "Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D." znów w centrum znajduje się drużyna - tym razem agentów. Mają, co prawda, jeszcze trochę do roboty w kwestii zyskania sympatii widzów, ale powoli zaczynają przemawiać, przynajmniej do mnie.
MANIAK O SCENARIUSZU
Akcja obraca się wokół tajemniczego obiektu |
Historia jest, podobnie jak w odcinku pierwszym, raczej standardowa. Nadal sporo tu ekspozycji - scenarzyści pozwalają bliżej przyjrzeć się bohaterom i bardzo powoli wprowadzają w główną fabułę, nie unikając przy tym sztampy. Na razie dość delikatnie bawią się konwencją, ale jestem przekonany, że jeszcze nie raz nas zaskoczą.
Camillę Reyes i Coulsona łączy wspólna przeszłość |
Wciąż rozwijane są postaci, a pod koniec odcinka ujawniona zostaje tajemnica jednej z nich. Tajemnica raczej mało zaskakująca, bo sztampowa, ale mimo wszystko zastanawiająca, ponieważ nie wiadomo, jaki kierunek obiorą dalej scenarzyści.
Po akcji głównej następuje krótka i zabawna scena z jednym z bohaterów, którego znamy z kinowych produkcji Marvela. Tu scenarzyści obrali iście komediową konwencję, która, przynajmniej na poziomie scenariusza, bardzo się sprawdza.
MANIAK O REŻYSERII
Drugi odcinek wyreżyserowano odrobinę lepiej niż pierwszy. Nie sądziłem, że to powiem, bo za pilot odpowiadał w końcu Joss Whedon. A jednak. Telewizyjny weteran, David Straiton ("Angel", Dollhouse", "Herosi"), lepiej radzi sobie z młodymi aktorami i udaje mu się wycisnąć z nich więcej. Akcję prowadzi sprawnie i ciekawie. Jedynym fragmentem, gdzie nie bardzo sobie radzi, jest scena końcowa, w której ekipa troszkę wymyka mu się spod kontroli. Tym niemniej tworzy odcinek, który ogląda się bardzo dobrze.
MANIAK O AKTORACH
Duet kujonów jest obłędny |
Nie rozczarowuje również Clark Gregg, który idealnie wciela się w postać sympatycznego Coulsona. Bardzo dobrze sprawdza się jako szef drużyny i doskonale rozumie relacje, jakie łączą jego postać z pozostałymi członkami drużyny, co pozwala mu na stworzenie niezłej kreacji.
Bennett jest tu o wiele lepsza niż w pilotowym odcinku |
O dziwo, dobrze radzi sobie Chloe Bennet, która w pilocie nieco drażniła. Tutaj aktorka daje z siebie o wiele więcej i już nie irytuje obecnością na ekranie.
Gościnnie występująca Leonor Valera ("Blade II", "Gwiezdne Wrota: Atlantyda", "Dallas") jest niezła, ale czegoś jej brakuje i ostatecznie nie powala. A szkoda, bo ma ciekawą rolę.
Aktor, który występuje w scenie po napisach (nie chcę tu zdradzać nazwiska, żeby nie popsuć zabawy tym z was, którzy odcinka jeszcze nie widzieli) idzie na całość i to niestety błąd. Jego występ jest bowiem mocno przerysowany i noszący znamiona parodii, a nie o taki efekt chodziło twórcom.
MANIAK O TECHNIKALIACH
Technicznie jest nieźle. Bardzo dobre, kolorowe i ostre zdjęcia dopełnia świetny montaż, który jest szczególnie dobry w scenach walki. Efekt psuje trochę scenografia - miejscami zbyt uproszczona, sztuczna i pustawa. Wyjątkowo źle wygląda zwłaszcza wnętrze peruwiańskiej świątyni, nad którym można by sporo popracować. Bardzo dobre są za to efekty specjalne, które przewyższają obecne telewizyjne standardy. Wybuchy, katastrofy lotnicze - wszystko to wygląda nieźle i nie razi w oczy.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.