MANIAK WE WSTĘPIE
Tym razem sporo o serwisach społecznościowych |
Z tego wszystkiego doskonale zdają sobie sprawę scenarzyści serialu "Person of Interest". Starają się iść z duchem czasu i pod płaszczykiem przyjemnego serialu rozrywkowego pokazują problemy ery cyfryzacji. W drugim odcinku trzeciego sezonu skupiają się właśnie na serwisach społecznościowych i niebezpieczeństwach, jakie ze sobą takowe niosą.
MANIAK O SCENARIUSZU
Wayne Kruger - osoba w kręgu zainteresowań |
W tle rozwija się wątek Carter |
W tle możemy rozwijany jest także wątek zdegradowanej Carter. Policjantka stara się odzyskać dobre imię i jest bardzo zdeterminowana, by walczyć o swoje. Znalazła się w trudnej sytuacji i to cały czas widać na ekranie. Jej postać została bardzo dobrze rozpisana.
Tak jest zresztą także z pozostałymi bohaterami, którzy wciąż się rozwijaj ą i ewoluują. Do tego wszystkiego widz może usłyszeć naprawdę dobre dialogi i standardowe, zabawne puenty z ust Reese'a oraz Fincha.
MANIAK O REŻYSERII
Fred Toye to świetny reżyser, który na koncie ma odcinki "Agentki o stu twarzach" czy "Zagubionych". Tutaj także odwala kawał dobrej roboty - po części, dzięki temu, że mógł pracować z bardzo dobrym materiałem i miał do dyspozycji bardzo dobrą ekipę, ale też po prostu dlatego, że ma duży talent. Toye idealnie dozuje napięcie i rozładowuje je w takich momentach, w których jest to potrzebne. Doskonale rozgrywa także bardziej intymne sceny, eksponując emocje bohaterów.
MANIAK O AKTORACH
Główna obsada jak zawsze daje czadu |
Bardzo dobra jest też Taraji Henson, która w tym odcinku wprowadza Joss Carter na nowy poziom. Ma bardzo dużo do zagrania i ze swego zadania wywiązuje się znakomicie.
Trochę gorzej wypada David Alan Basche ("Frasier"). Nie do końca przekonuje i ciężko mu zabłysnąć. Podobnie z Lesliem Odomem Jrem, który też niezbyt się sprawdza. To na szczęście tylko obsada gościnna, więc ich przeciętne występy nie są powodem do zmartwień.
MANIAK O TECHNIKALIACH
I znów będę nudny, bowiem choćbym bardzo chciał (a nie chcę), to technicznie odcinkowi "Nothing to Hide" nie mogę nic zarzucić. Zdjęcia są tradycyjnie bardzo dobre - mają odpowiednią do tonu serialu kolorystykę, są ostre i pokazują wszystko to, co pokazać mają. Podobnie jest z montażem - przygotowany starannie, a w scenach akcji stosownie dynamiczny. Efekty specjalne również zachwycają, a przy okazji każą się zastanowić, ile na potrzeby serialu zniszczono już samochodów.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.