MANIAK PISZE WSTĘP
"Revolution" przyspiesza |
Twórcy bardzo mądrze wykorzystali pierwsze trzy odcinki, by wprowadzić widza w obecną sytuację, poustawiać wszystkie pionki w odpowiednich miejscach na szachownicy i rozpocząć wielką grę. W czwartej odsłonie drugiego sezonu serialu czynią pierwsze ruchy, odkrywając zarazem nowe tajemnice i ujawniając kolejne zagrożenie dla bohaterów. Zagrożenie, z jakim jeszcze nie mieli do czynienia i z którym walka nie obędzie się bez ofiar.
MANIAK O SCENARIUSZU
Początkowo obserwujemy wydarzenia z perspektywy Rachel |
Odcinek dzieje się jakiś czas po poprzednim i początkowo patrzymy na wydarzenia z perspektywy Rachel, dowiadując się wraz z nią, co stało się pomiędzy odcinkami. To dobre rozwiązanie, które zbliża widza do postaci. Zresztą bohaterkę bardzo dobrze rozpisano. To silna, zaradna i odważna kobieta, która umie poradzić sobie w wielu sytuacjach. Całkiem nieźle napisano także jej dialogi z ojcem, które nie są przesadzone ani za bardzo stonowane. Jedyną niepotrzebną rzeczą są krótkie powroty do finału pierwszego sezonu, które troszeczkę przedramatyzowują odcinek.
Nie zapomniano o rozwoju postaci Milesa |
Nie zapomniano o Milesie, który także jest konsekwentnie rozwijany. To jedna z tych postaci, które przebyły od początku serialu dość daleką drogę i nie są już takie same, jak kiedyś.
Zupełnie chybiona jest historia Charlie. Bohaterka zachowuje się zupełnie nielogicznie, zawiązując ni z tego ni z owego sojusz z Monroe. Tego drugiego można jeszcze zrozumieć - wszak, jak sam mówi, wspólny wróg jednoczy.
W niezmiernie fascynującym kierunku poszedł wątek Aarona, który lekko ociera się o fantasy. Ta część historii jest uwydatniona szczególnie dobrze tuż przed końcem odcinka i prawdziwie zaskakuje.
Oczywiście nadal siłę serialu stanowi postać Neville'a. Tym razem na pierwszy plan zostają wysunięte jego mściwość oraz zaradność. Z takim człowiekiem nie chciałoby się zadrzeć.
MANIAK O REŻYSERII
Reżyser, Charles Beeson ("Person of Interest", "Alcatraz") wykonuje bardzo dobrą robotę. Świetnie wykorzystuje zbliżenia, by uwydatnić emocje odgrywane przez aktorów. Stosuje kilka udanych montażowych sztuczek, choćby w udany sposób przeplatając pewne sceny. Wspaniale operuje napięciem, trzymając widza w napięciu do ostatniej chwili i doskonale realizując zwroty akcji. Ma ciekawy pomysł na pokazanie wizji Aarona, które od strony wizualnej robią dobre wrażenie.
MANIAK O AKTORACH
Richard T. Jones gra całkiem nieżle |
Całkiem niezły jest Billy Burke. W roli zaprawionego w boju Milesa nie zawodzi, idealnie oddając doświadczenie swojej postaci. Jest dość przekonujący, a jego gra nie budzi większych zastrzeżeń.
Poprawny jest gościnny występ Richarda T. Jonesa ("Hawaii Five-0", "Nikita"), wcielającego się w dość niejednoznacznego Kena Dawsona. Aktor dość umiejętnie zwodzi widza, co umożliwia mu później jego zaskoczenie.
Lyons wrócił do formy, po jej chwilowym spadku |
Bardzo słabo w porównaniu do poprzedniej odsłon "Revolution" wypada Matt Rose jako Titus. W bardzo emocjonalnej scenie z Burkiem wypada raczej komicznie i psuje zamierzony przez twórców efekt.
Kiepska jest również Tracy Spiridakos, ale do tego widzowie "Revolution" zdążyli się już przyzwyczaić. Aktorka wciąż gra jedną miną, kwestie wypowiada zupełnie od niechcenia i zupełnie ginie w tle swoich kolegów.
David Lyons, który w poprzednim odcinku trochę zawiódł moje oczekiwania, powrócił na właściwe tory i znów bardzo dobrze odgrywa Monroe.
MANIAK O TECHNIKALIACH
Zdjęcia są dość dobre. Kamera jest z reguły prowadzona dość klasycznie i tak, by łatwo było śledzić akcję. Zdarza się jednak kilka wyjątków, choćby słabo nakręcony wstęp czy większość scen walki nakręconych i zmontowanych dość chaotycznie. Na pochwałę zasługuje także operowanie światłem czy sceny w deszczu, które zostały zrealizowane niezwykle starannie. Sam montaż, poza wymienionymi wyżej przykładami i małymi błędami, można również uznać za poprawny. Szczególnie dobrze wychodzi wtedy, gdy przeplatane są sceny z Rachel i Neville'em. Nie zawodzą efekty specjalne i pieczołowicie wykonana charakteryzacja. Udana jest ścieżka dźwiękowa, choć trzeba zauważyć, że jest trochę minimalistyczna.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.