MANIAK SŁOWEM WSTĘPU
O powieści Gillian Flynn pt. „Zaginiona dziewczyna” dowiedziałem się przy okazji przeglądania jednego z serwisów z wiadomościami… filmowymi. Informacja, którą przeczytałem, mówiła o tym, że David Fincher, autor m.in. „Siedem” czy „The Social Network” oraz głośnego ostatnio serialu „House of Cards”, miał zająć się ekranizacją „Zaginionej dziewczyny”. Pod artykułem znalazła się też krótka notka o fabule książki oraz kilka reklamowych haseł, będących urywkami bardzo pochlebnych recenzji. Opis bardzo mnie zaintrygował, więc postanowiłem trochę więcej na temat książki poszperać. Okazało się, że została wydana w Polsce i łatwo można ją dostać. A że zbliżała się Gwiazdka…
Tak czy siak, w końcu udało m się zabrać do lektury i uważam, że… A zresztą przeczytajcie dalej.
Tak czy siak, w końcu udało m się zabrać do lektury i uważam, że… A zresztą przeczytajcie dalej.
MANIAK O FABULE
Fabuła „Zaginionej dziewczyny” opowiada o małżeństwie Amy i Nicka Dunne’ów. W dzień piątej rocznicy ślubu, Amy nagle znika bez śladu. Wszystkie poszlaki zdają się wskazywać właśnie na Nicka, w dodatku ten dość dziwnie się zachowuje. Ale czy rzeczywiście wszystko jest takie, jakim się wydaje na początku?
Sama historia skonstruowana jest bardzo pomysłowo. Mamy dwóch narratorów, Nicka i Amy, a ich wypowiedzi wzajemnie się ze sobą przeplatają. Nick opisuje to co dzieje się na bieżąco; Amy opowiada o tym, co działo się przed dniem jej zaginięcia. Dzięki temu możemy spojrzeć na historię oraz świat przedstawiony z dwóch, różniących się od siebie perspektyw. Oczywiście każdy z narratorów jest bardzo subiektywny i żadnemu z nich nie można do końca wierzyć. A to wprowadza sporo niepewności — elementu kluczowego dla dreszczowców, jakim bez wątpienia „Zaginiona dziewczyna” w pewnej części jest.
Sama historia skonstruowana jest bardzo pomysłowo. Mamy dwóch narratorów, Nicka i Amy, a ich wypowiedzi wzajemnie się ze sobą przeplatają. Nick opisuje to co dzieje się na bieżąco; Amy opowiada o tym, co działo się przed dniem jej zaginięcia. Dzięki temu możemy spojrzeć na historię oraz świat przedstawiony z dwóch, różniących się od siebie perspektyw. Oczywiście każdy z narratorów jest bardzo subiektywny i żadnemu z nich nie można do końca wierzyć. A to wprowadza sporo niepewności — elementu kluczowego dla dreszczowców, jakim bez wątpienia „Zaginiona dziewczyna” w pewnej części jest.
Sama intryga jest szalenie ciekawa. Zagadka nie daje spokoju i cały czas podczas lektury próbuje się dojść do jej rozwiązania, analizując wszystkie dotychczasowe ślady. Napięcie rośnie ze strony na stronę, a niespodziewane zwroty akcji gonią tu kolejne. Wraz z każdym przeczytanym rozdziałem dowiadujemy się o bohaterach coraz więcej, aż nagle nadchodzi zupełna bomba i sytuacja obraca się o 180 stopni. A wszystko to skrzętnie zaplanowane i dopięte przez autorkę na ostatni guzik.
To jednak nie tylko zagadka kryminalna — w „Zaginionej dziewczynie” chodzi o coś więcej. Jest to również bardzo ciekawa dekonstrukcja małżeństwa. Flynn dość głęboko analizuje relację dwóch najbliższych sobie osób — tego jaki mogą mieć na siebie wpływ, jak muszą przybierać pewne maski i wchodzić w pewne role oraz jak często zawodzi komunikacja między nimi. A we wszystko wplotła też wątek problemów finansowych, które na tę relację wpływają. Od strony psychologicznej wygląda to naprawdę interesująco.
Bardzo podobało mi się też ukazanie przez Flynn machiny medialnej. Sprawą zaginięcia Amy szybko zajmują się media i oczywiście od razu znajdują kozła ofiarnego. Wizerunek, jaki mu nadają, mocno oddziałuje nie tylko na społeczność miasteczka North Carthage, w którym dzieje się akcja, ale także coraz bardziej zapisuje się w świadomości osób, które są bliskie głównym bohaterom. Autorka zgrabnie ukazuje jak wielki wpływ na kreowanie opinii mają media i jak pod ich wpływem reaguje społeczeństwo.
I wreszcie, Flynn umiejętnie obala pewne mity, dotyczące naszych osobowości. Podpiera się przy tym wiarygodnymi rysami psychologicznymi swoich postaci i dość jednoznacznie daje do zrozumienia, jaka jest rzeczywistość, a co leży w sferze naszych wyobrażeń i niespełnionych snów.
I wreszcie, Flynn umiejętnie obala pewne mity, dotyczące naszych osobowości. Podpiera się przy tym wiarygodnymi rysami psychologicznymi swoich postaci i dość jednoznacznie daje do zrozumienia, jaka jest rzeczywistość, a co leży w sferze naszych wyobrażeń i niespełnionych snów.
MANIAK O BOHATERACH
Dzięki temu, że akcję śledzimy z perspektywy głównych bohaterów, jesteśmy w stanie poznać ich dogłębnie. A trzeba przyznać, że oboje są poprowadzeni w bardzo intrygujący sposób. Zarówno Nick, jak i Amy, to ludzie o określonym stosunku do świata i otoczenia oraz o sprecyzowanych poglądach. Są także niedoskonali — skrywają wiele, stopniowo ujawnianych tajemnic (w związku z czym, nie zawsze mówią całą prawdę), a przez to (do pewnego stopnia) są bardziej ludzcy. W ten sposób łatwiej się z nimi utożsamić i łatwiej ich też zrozumieć. Autorka przy tym wszystkim nie ucieka w banały i oczywistości, doceniając inteligencję czytelnika.
Sposób narracji wpływa także na obraz postaci pobocznych. Główni bohaterowie każdą z nich przedstawiają w trochę innym świetle, dzięki czemu w głowie czytelnika powstaje pełniejszy obraz. To wcale nie łatwa sztuka pokazać świat przedstawiony z dwóch, różniących się od siebie stron tak, by później nałożyły się na siebie i stworzyły pewną całość, ale Flynn się udaje.
Ważne jest również to, że żadna z postaci nie jest tutaj przypadkowa. Każdy, od siostry Nicka — Margo, przez policjantów, aż po kontaktujących się przez telefon z jednym z bohaterów starych znajomych Amy, ma tu pewną rolę do odegrania. Każdy jest też skonstruowany tak, by nie zginął w tle.
Sposób narracji wpływa także na obraz postaci pobocznych. Główni bohaterowie każdą z nich przedstawiają w trochę innym świetle, dzięki czemu w głowie czytelnika powstaje pełniejszy obraz. To wcale nie łatwa sztuka pokazać świat przedstawiony z dwóch, różniących się od siebie stron tak, by później nałożyły się na siebie i stworzyły pewną całość, ale Flynn się udaje.
Ważne jest również to, że żadna z postaci nie jest tutaj przypadkowa. Każdy, od siostry Nicka — Margo, przez policjantów, aż po kontaktujących się przez telefon z jednym z bohaterów starych znajomych Amy, ma tu pewną rolę do odegrania. Każdy jest też skonstruowany tak, by nie zginął w tle.
MANIAK O LEKTURZE
Ponieważ „Zaginioną dziewczynę” napisano bardzo luźnym, ale jednocześnie nie przesączonym kolokwializmami językiem, pochłania się ją niemalże jednym tchem. Przemyślenia Nicka i Amy czyta się naprawdę dobrze, ale nie znaczy to wcale, że styl autorki jest mało wyszukany i niewymagający. Wręcz przeciwnie. Znajdziemy tu bardzo ciekawe opisy, barwne porównania, nawiązania do popkultury czy wreszcie bardzo ciekawe urozmaicenia, jak krótkie psychotesty, które tworzy Amy w nawiązaniu do swego zawodu. Flynn udaje się też zadbać o to by Nick i Amy mówili trochę inaczej, tak by już w sferze językowej dostrzec, kto jest aktualnie narratorem. To również nie było zadanie łatwe, ale autorka wywiązuje się z niego na szóstkę.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.