MANIAK ROZPOCZYNA
Zgodnie z obietnicą dziś pierwsza notka z okazji Miesiąca Whedona, a będzie się ona kręcić wokół jednej z najlepszych rzeczy jego autorstwa (nie, nie chodzi o „Avengers” drodzy marvelowcy), czyli „Buffy: The Vampire Slayer”.
Wielu zgodzi się, że „Buffy” to serial ponadczasowy, który pod wieloma względami zmienił telewizję. Oferuje on nie tylko znakomicie opowiedzianą historię oraz fantastycznych bohaterów. Jest w nim o wiele więcej wartości — to przede wszystkim bardzo inteligentna dekonstrukcja gatunku horroru, pełna ciekawych metafor, związanych z dojrzewaniem (potwory, z którymi walczą bohaterowie, to tak naprawdę personifikacja problemów, z jakimi boryka się każdy młody człowiek) oraz bardzo oryginalnych, porywających dialogów. I to o nich chcę dziś kilka słów powiedzieć.
PS. W przykładach będę posługiwać się oryginalnymi cytatami, bo raz, że „Buffy” nigdy jakoś sensownie nie przetłumaczono, a dwa, że analiza przekładu to jednak nie to samo, co analiza oryginału.
PS. W przykładach będę posługiwać się oryginalnymi cytatami, bo raz, że „Buffy” nigdy jakoś sensownie nie przetłumaczono, a dwa, że analiza przekładu to jednak nie to samo, co analiza oryginału.
MANIAK ROZWIJA MYŚL
Whedon w „Buffy” osiągnął coś, co wcale nie jest łatwe — dialogi, jakie toczą ze sobą bohaterowie bardzo trafnie odzwierciedlają to, jak rzeczywiście wyglądają rozmowy między ludźmi — a te, jeśli się w nie słuchamy, nie są zbyt płynne i kunsztowne. Whedon i jego świta scenarzystów bawią się takim założeniem i świetnie wcielają go w życie. I choć sporo w tym lingwistycznych igraszek, wymyślania nowych słów i mieszania ich z istniejącym slangiem, to wszystko brzmi niezwykle naturalnie i ciekawie.
To, co najbardziej rzuca się w oczy, to fakt, że bohaterowie są niezwykle inteligentni, ale jednocześnie mają pewne trudności z precyzyjnym wysławianiem się — czy to z braku doświadczenia czy też odpowiedniego wykształcenia. Często też mówią prędzej, niż pomyślą. Próbując więc wyrazić jakieś swoje pomysły, zmuszeni są stosować różne skróty i sztuczki, jak np. wtedy, gdy Buffy stara się udzielić Gilesowi randkowej porady:
You just say, ’Hey, I got a thing. You maybe have a thing. Maybe we could have a thing?’
Jednym z najbardziej podstawowych rozwiązań, dzięki którym postaci unikają precyzyjnych wyrażeń, jest tworzenie bardzo zabawnych wyrazowych złożeń, np.
She’s the do-that-girl.
Uh-oh, you have but-face.
I don’t like this whole no-mouth-thing. It’s disquieting.
I don’t trust you. You’re a vampire. Oh, I’m sorry. Was that an offensive term? Should I say undead-American?
What if the talking-thing becomes the awkward-silence-thing?
Bardzo interesujące jest również stosowanie przyrostków, takich jak: –y, –ish, –age czy –ness, i zamienianie w ten sposób jednej z części mowy w drugą (czyli np. czasownika w przymiotnik).
I’ll go home and stock up on weapons, slip into something a little more break and enterish.
Thus freeing us up for world savage.
We were close. We killed each other. It really promotes togetherness.
So this is Angel? He’s large and glowery, isn’t he?Why the double-shiftiness?
— All of the Hellmouth’s energy is trying to escape from that one little spot, and it’s getting all…
— Focusy.
— Careful! Starting to speak like me now.
Bardzo popularnym zabiegiem wśród bohaterów „Buffy” jest używanie konstrukcji: „czasownik+much?” w znaczeniu: „Nie za bardzo…?” i w ten sposób wytykanie ludziom jakichś wad, czy denerwujących zachowań. To rozwiązanie nie dość, że dość humorystyczne, to jeszcze świetnie czyniące dialogi bardziej zwięzłymi poprzez usunięcie z nich niepotrzebnych elementów (bo można przecież powiedzieć — „Don’t you … too much?”).
Over-identify much?
Pathetic much?
Having issues much?
Inną cechą języka dialogów w „Buffy” jest częste zamienianie końcówek słów i tworzenie w ten sposób np. antonimów. Przykładowo, kiedy Giles mówi, używając słowa „pointless”, że ukaranie głównej bohaterki w dany sposób byłoby bezcelowe ona odpowiada:
It’s entirely pointy!
Podobny efekt ma rozbijanie różnych wyrazów na mniejsze segmenty, co ma miejsce zazwyczaj wtedy, kiedy bohaterowie czegoś nie zrozumieją, jak poniżej:
— I’m quite flummoxed.
— What’s the flum?
— How do you get to be renowned? I mean like, do you have to be nowned first?
— Yes, first there is the painful nowning process.
Buffy, I believe the subtext here is rapidly becoming uh… text.
Czasem dochodzi do tego, że włączany jest w to jeszcze któryś z powyższych zabiegów, jak dodawanie przyrostków. Genialnie pokazuje to choćby moment, w którym Buffy żali się na odżywkę do włosów.
I spent a good part of my allowance on this new cream rinse, and it’s neither creamy nor rinsey.
Bardzo ważne są też liczne odwołania do popkultury. I to nie tylko w taki bardziej oczywisty sposób, typu:
Yeah, Mom. I’m not going to Hogwarts.
Tutaj Whedon idzie o krok dalej i wykorzystuje różnego rodzaju nazwiska, nazwy miejsc itp. w formie np. czasowników.
I can’t believe you, of all people, are trying to Scully me!
Do tego wszystkiego dochodzi mieszanie różnych rejestrów, czyli np. konstrukcji typowych dla języka potocznego (różnego rodzaju slang, tzw. phrasal verbs itd.) z bardziej literackimi (słówa typu „thus”, „contemplate” itp.).
Lingwistyczne zabawy to jednak nie wszystko. Warto zauważyć również inne komediowe elementy, jak zabawne pomyłki czy złośliwości wobec bohaterów. Dwa moje ulubione przykłady:
— I mean, why else would she be acting like such a b-i-t-c-h…?
— Willow, I think we’re all a little old to be spelling things out.
— A bitca?
— What are you doing here? Five words or less.
— Out. For. A Walk… Bitch.
MANIAK KOŃCZY
I na dziś to tyle. Macie jakieś swoje ulubione Whedonowe dialogi czy cytaty z „Buffy”?
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.