MANIAK PISZE WSTĘP
„Angel” to typowy przykład spin-offa, któremu udało się osiągnąć popularność oryginału. Inspirowany czarnymi kryminałami serial o wampirze z duszą spotkał się z ciepłym przyjęciem zarówno krytyki, jak i fanów. Powstało pięć sezonów, a następnie oficjalna komiksowa kontynuacja w ramach wydawnictwa IDW (które w międzyczasie przejęło prawa do komiksów od Dark Horse). Następnie tytuł wrócił do Dark Horse, gdzie w ramach dziewiątego sezonu „Buffy” powstała seria „Angel & Faith”. Jej pierwsza odsłona wyszła znakomicie, a początek drugiej był moim zdaniem bardzo udany (szczegóły tutaj).
Na drugi numer czekałem jak na szpilkach, bardzo ciekaw, czy konwencja, jaką obrali Victor Gischler i Will Conrad w pierwszym numerze, sprawdzi się także w pozostałych.
MANIAK O SCENARIUSZU
Gischler znów prowadzi historię dwutorowo. Z jednej strony przyglądamy się Faith i jej pracy dla Deepscan, natomiast z drugiej Angelowi, który po spotkaniu z Nadirą kontynuuje śledztwo w sprawie chochlików.
Wątęk Faith jest doskonale wyważony i sprawnie poprowadzony. Na początek scenarzysta zapewnia sporo wzruszenia i emocji, wspaniale rozpisując scenę ostatecznego pożegnania Faith i Gilesa. Chwilę potem, na otarcie łez, serwuje solidną dawkę inteligentnych żartów językowych i sytuacyjnych. Wreszcie przechodzi do pierwszorzędnie rozpisanych scen akcji, okraszonych specyficznym, pełnym ironii poczuciem humoru. Całość podsumowuje niezłą końcówką.

MANIAK O RYSUNKACH
Will Conrad kontynuuje to, co zaczął w poprzednim numerze. Nadaje więc rysunkom sporo realizmu i mroku, dość dobrze wpasowując się w atmosferę scenariusza. W jego pracach można dostrzec kilka błędów w anatomii postaci, ale w gruncie rzeczy, oprawa graficzna jest bardzo szczegółowa i dopracowana. Szczególne wrażenie robią pieczołowicie przygotowane tła oraz oryginalne projekty potworów. Całkiem nieźle rysownik radzi sobie również z ekspresją bohaterów — nie ma ani jednego kadru, na którym nie dałoby się odczytać z twarzy postaci tego, jak w danym momencie się czują.
Całość z powodzeniem koloruje Michelle Madesn. U niej zachwyca przede wszystkim bardzo udana zabawa światłocieniem, nadająca rysunkom pewną głębię.
Całość z powodzeniem koloruje Michelle Madesn. U niej zachwyca przede wszystkim bardzo udana zabawa światłocieniem, nadająca rysunkom pewną głębię.
MANIAK OCENIA
Na razie duet Gi;schler-Conrad wywiązuje się ze swego zadania bardzo przyzwoicie. Mam nadzieję, że tak już zostanie, ponieważ droga, jaką obrali, wygląda na właściwą.
![]() |
DOBRY |
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.