MANIAK KLECI WSTĘP
Czasem przez przypadek trafi się na taki serial, który okaże się dużym, pozytywnym zaskoczeniem. Taki, na który jakoś szczególnie się nie czekało, ale po obejrzeniu pierwszych odcinków, nie można przerwać odtwarzania kolejnych. I właśnie tak miałem z przesympatycznym anime „Nagi no asu kara” (『凪のあすから』; „Od spokojnego jutra”).
Pierwotnie, przeglądając nowości na jesienny sezon anime (w Japonii, inaczej niż w przypadku USA, rok w telewizji podzielony jest na cztery sezony) nawet na „Nagi no asu kara” się na dłużej nie zatrzymywałem. Opisy tej produkcji raczej mnie zniechęciły i wolałem poświęcić swój czas na coś innego. Na szczęście od tego wielkiego błędu uchroniła mniej moja Druga Połówka. Po jej namowach dałem się w końcu skusić na pierwszy odcinek i zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Kolejne pochłonąłem zaś, jak najszybciej się dało. Co mnie tak urzekło?
MANIAK O SCENARIUSZU
Twórczynią serialu jest Okada Mari (岡田麿里), znana między innymi z bardzo dobrego „Zetsuen no tempest” (『絶遠のテンペスト』) oraz „Kuroshitsuji” (『黒執事』). Napisała scenariusz większości odcinków, a wspomagali ją w tym: Yokote Michiko (横手美智子), Yoshino Hiroyuki (吉野弘幸), Waba Akiko (和場明子) Nemoto Toshizō (根元歳三) oraz Nishimira Junji (西村ジュンジ).
Założenia fabuły są dość proste. Akcja osadzona jest w bardzo oryginalnym świecie, w którym niegdyś, cała ludzkość mieszkała na dnie morza. Po jakimś czasie część wyszła jednak na powierzchnię, zakładając swoją osadę. Odtąd ludzie dzielą się na tych z morza i tych z lądu. Czwórka czternastoletnich przyjaciół: Manaka (まなか), Chisaki (ちさき), Hikari (光) oraz Kaname (要), po tym jak zamknięto ich szkołę w podwodnej wiosce Shioshishio (潮鹿生), musi przenieść się do szkoły na powierzchnię. Śledzimy jak powoli przystosowują się do tej zmiany, a przy okazji obserwujemy, jak radzą sobie z kiełkującymi w nich uczuciami. Niezbyt zachęcająco to brzmi, prawda? Ale tylko na pierwszy rzut oka.
Siłą „Nagi no asu kara” są przede wszystkim znakomicie rozpisani bohaterowie. Twórcy bardzo zadbali o ich różnorodność. Każdy jest wyjątkowy i inny od pozostałych — każdy inaczej się zachowuje, inaczej rozumuje i inaczej się wypowiada. Mamy więc upartego Hikariego, nieco fajtłapowatą Manakę, nieśmiałą Chisaki oraz grzecznego i dojrzałego jak na swój wiek Kaname. Są też interesujący bohaterowie poboczni (choć równie ważni): zamknięty w sobie Tsumugu (紡), rozważna siostra Hikariego, Akari (あかり); dwie dziewczynki z powierzchni: Sayu (さゆ) i Miuna (美海) oraz tajemniczy Uroko-sama (うろこ様), określający siebie mianem „łuski bóstwa morza”. Nie wszystkich od razu polubimy, a część może nawet z początku denerwować. Im więcej jednak się o poszczególnych dowiadujemy, tym bardziej zaczynamy rozumieć ich postępowanie i tym bardziej się do nich przekonujemy. Zwłaszcza, że bardzo zgrabnie nakreślono relacje wszystkich z nich, i to właśnie ich kształtowanie się stanowi główny wątek produkcji. Fabuła pozostaje bardzo blisko bohaterów, a twórcy, pokazując ich rozwój, opowiadają o dojrzewaniu, radzeniu sobie ze zmianami oraz miłością — tą szczęśliwą i nieszczęśliwą. Czynią w to sposób niebanalny i bardzo inteligentny, zmuszając do przemyśleń i dostarczając sporą dawkę wzruszeń.
Fascynujący jest także sam świat, przedstawiony w anime. Jego koncept jest niezwykle oryginalny, a przez to bardzo pociągający. Zadbano o najmniejsze jego szczegóły i doskonale wyjaśniono wszelkie niuanse, choć kolejne tajemnice odkrywamy powoli, wraz z rozwojem akcji. Tajemnice te, to wspaniały dodatek do fabuły, który pomaga pogłębić sylwetki kolejnych bohaterów, a także nadaje całej historii pewnego dramatyzmu. Trzeba jednak pamiętać, że to nie tajemnice stanowią pierwszy plan opowieści, która, powtórzę, przede wszystkim skupia się na rozwoju bohaterów. Nie uświadczymy więc wartkiej akcji — ta toczy się raczej swoim tempem. Mimo wszystko jednak, mocno trzyma w napięciu.
„Nagi no asu kara” jest więc umiejętnie napisaną historią o wyrazistych postaciach i ich rozterkach; z wyraźnym początkiem, rozwinięciem (i kilkoma ciekawymi zwrotami akcji) oraz satysfakcjonującą końcówką; ze świetnie napisanymi dialogami oraz odrobiną humoru. A wszystko to okraszone japońską mentalnością i atmosferą, które dodają anime kolejnych wartości.
Założenia fabuły są dość proste. Akcja osadzona jest w bardzo oryginalnym świecie, w którym niegdyś, cała ludzkość mieszkała na dnie morza. Po jakimś czasie część wyszła jednak na powierzchnię, zakładając swoją osadę. Odtąd ludzie dzielą się na tych z morza i tych z lądu. Czwórka czternastoletnich przyjaciół: Manaka (まなか), Chisaki (ちさき), Hikari (光) oraz Kaname (要), po tym jak zamknięto ich szkołę w podwodnej wiosce Shioshishio (潮鹿生), musi przenieść się do szkoły na powierzchnię. Śledzimy jak powoli przystosowują się do tej zmiany, a przy okazji obserwujemy, jak radzą sobie z kiełkującymi w nich uczuciami. Niezbyt zachęcająco to brzmi, prawda? Ale tylko na pierwszy rzut oka.
Siłą „Nagi no asu kara” są przede wszystkim znakomicie rozpisani bohaterowie. Twórcy bardzo zadbali o ich różnorodność. Każdy jest wyjątkowy i inny od pozostałych — każdy inaczej się zachowuje, inaczej rozumuje i inaczej się wypowiada. Mamy więc upartego Hikariego, nieco fajtłapowatą Manakę, nieśmiałą Chisaki oraz grzecznego i dojrzałego jak na swój wiek Kaname. Są też interesujący bohaterowie poboczni (choć równie ważni): zamknięty w sobie Tsumugu (紡), rozważna siostra Hikariego, Akari (あかり); dwie dziewczynki z powierzchni: Sayu (さゆ) i Miuna (美海) oraz tajemniczy Uroko-sama (うろこ様), określający siebie mianem „łuski bóstwa morza”. Nie wszystkich od razu polubimy, a część może nawet z początku denerwować. Im więcej jednak się o poszczególnych dowiadujemy, tym bardziej zaczynamy rozumieć ich postępowanie i tym bardziej się do nich przekonujemy. Zwłaszcza, że bardzo zgrabnie nakreślono relacje wszystkich z nich, i to właśnie ich kształtowanie się stanowi główny wątek produkcji. Fabuła pozostaje bardzo blisko bohaterów, a twórcy, pokazując ich rozwój, opowiadają o dojrzewaniu, radzeniu sobie ze zmianami oraz miłością — tą szczęśliwą i nieszczęśliwą. Czynią w to sposób niebanalny i bardzo inteligentny, zmuszając do przemyśleń i dostarczając sporą dawkę wzruszeń.
Fascynujący jest także sam świat, przedstawiony w anime. Jego koncept jest niezwykle oryginalny, a przez to bardzo pociągający. Zadbano o najmniejsze jego szczegóły i doskonale wyjaśniono wszelkie niuanse, choć kolejne tajemnice odkrywamy powoli, wraz z rozwojem akcji. Tajemnice te, to wspaniały dodatek do fabuły, który pomaga pogłębić sylwetki kolejnych bohaterów, a także nadaje całej historii pewnego dramatyzmu. Trzeba jednak pamiętać, że to nie tajemnice stanowią pierwszy plan opowieści, która, powtórzę, przede wszystkim skupia się na rozwoju bohaterów. Nie uświadczymy więc wartkiej akcji — ta toczy się raczej swoim tempem. Mimo wszystko jednak, mocno trzyma w napięciu.
„Nagi no asu kara” jest więc umiejętnie napisaną historią o wyrazistych postaciach i ich rozterkach; z wyraźnym początkiem, rozwinięciem (i kilkoma ciekawymi zwrotami akcji) oraz satysfakcjonującą końcówką; ze świetnie napisanymi dialogami oraz odrobiną humoru. A wszystko to okraszone japońską mentalnością i atmosferą, które dodają anime kolejnych wartości.
MANIAK O REŻYSERII
Za reżyserię anime odpowiada Shinohara Toshiya (篠原俊哉) który z Okadą współpracował już przy „Kuroshitsuji”. Od strony wizualnej prowadzi serial pierwszorzędnie. Przepiękny, ulotny morski świat doskonale przeciwstawia nieco bardziej przyziemnej, ale równie barwnej powierzchni. Taki kontrast jest szczególnie ważny, by podkreślić uczucia bohaterów. Te Shinohara pokazuje genialnie, niemal przez cały czas pozostając bardzo blisko nich i powoli, ale konsekwentnie kreśląc ich sylwetki. Czasem pewne emocje delikatnie przerysowuje, ale nigdy nie robi tego w złym guście i nie osiąga parodystycznego efektu, obecnego w tak wielu anime. Taki zabieg służy raczej pewnemu podkreśleniu i delikatnej sugestii, niż obśmianiu. To dobrze, bo dzięki temu udaje się Shinoharze utrzymać poważniejszy ton.
Całej historii reżyser nadaje odpowiednie tempo. Nie jest ono zbyt szybkie, co pozwala widzowi wczuć się w świat przedstawiony, a jednocześnie nie jest przesadnie powolne, dzięki czemu z ekranu nie wylewa się nuda. To sztuka niełatwa, ale Shinoharze się udaje. Ma niezwykłe wyczucie i zaznacza osobisty ton historii, ale też, gdy tego zakłada scenariusz, nie stroni od rozmachu.
Całej historii reżyser nadaje odpowiednie tempo. Nie jest ono zbyt szybkie, co pozwala widzowi wczuć się w świat przedstawiony, a jednocześnie nie jest przesadnie powolne, dzięki czemu z ekranu nie wylewa się nuda. To sztuka niełatwa, ale Shinoharze się udaje. Ma niezwykłe wyczucie i zaznacza osobisty ton historii, ale też, gdy tego zakłada scenariusz, nie stroni od rozmachu.
MANIAK O AKTORACH
„Nagi no asu kara” to anime, które zdubbingowano rewelacyjne — niemalże każdy z aktorów wykonuje swoje zadanie fantastycznie. Na szczególną pochwałę zasługuje Hanazawa Kana (花澤香菜), której Manaka jest wprost cudowna. Barwa głosu Hanazawy idealnie pasuje do postaci, a sposób, w jaki aktorka oddaje jej emocje jest bezbłędny. Wrażliwa, bezbronna i niezwykle sympatyczna, potrafi prawdziwie zaskarbić sobie widza.
Doskonały jest również Hanae Natsuki (花江夏樹) w roli Hikariego. Aktor z powodzeniem wyraża jego upór i zadziorność, a także bardzo wiarygodnie ukazuje jego dojrzewanie.
Całkiem nieźle radzi sobie Kayano Ai (茅野愛衣) jako Chisaki. Nieco wycofana i skryta bohaterka wypada w jej ujęciu przekonująco zwłaszcza w momentach bardzo osobistych, w których musi poradzić sobie z kotłującymi się wewnątrz uczuciami.
Dobrym wyborem do roli Kaname okazał się Ōsaka Ryōta (逢坂良太). Aktor ma w głosie coś dojrzałego i sympatycznego zarazem, co pozwala mu w łatwy sposób zbudować postać.
Niemniej dobrzy są ci, którzy użyczają głosu bohaterom drugoplanowym (choć, znów powtórzę, nie mniej ważnym). Ishikawa Kaito (石川界人) umiejętnie pokazuje pewną rezerwę Tsumugu, Nazuka Kaori (名塚佳織) urzeka jako uprzejma i rozważna Akari, Komatsu Mikako (小松未可子) genialnie oddaje melancholię Miuny, a Ishihara Kaori (石原夏織) potrafi jako Sayu zarówno zirytować, jak i wzruszyć. Wspaniały jest także Toriumi Kōsuke (鳥海浩輔) jako Uroko-sama, równie wiarygodny w mniej i bardziej poważnych scenach.
MANIAK O TECHNIKALIACH
No i na koniec technikalia, którym również nie będę szczędzić pochwał — bardzo bowiem na nie zasługują. Już same, bardzo oryginalne projekty postaci robią niesamowite wrażenie, a w połączeniu z zapierającymi dech w piersiach, niezwykle szczegółowymi tłami, zwłaszcza jeśli chodzi o świat podwodny, efekt końcowy jest niesamowity. Do tego bardzo ładnie i płynnie to wszystko zanimowano. Mimo, że dzieje się mało, to nigdy nie jest tak, że bohaterowie zastygają w bezruchu (chyba, że w ten sposób chce coś przekazać reżyser), zawsze też dzieje się coś w tle. Ekspresja bohaterów jest różnorodna i dość przekonująca. Całkiem sprawnie dodano także efekty komputerowe, choć czasami bywają zbyt widoczne. Bezbłędny jest montaż. Nieźle wypada dźwięk — ludzie za niego odpowiedzialni skrupulatnie odtwarzają wszelkie odgłosy.
Oddzielny akapit warto poświęcić warstwie muzycznej. Dość młody, niespełna trzydziestoletni podczas produkcji anime Dewa Yoshiaki (出羽良彰) komponuje przepiękną ścieżkę dźwiękową, którą wprost chwyta za serce. Doskonale uwydatnia najważniejsze motywy anime, zabierając wraz z jego twórcami w przepiękną, emocjonalną wędrówkę. Całkiem niezłe są też utwory w czołówkach i napisach końcowych, zwłaszcza „Aqua Terrarium” autorstwa Yanagi Nagi (やなぎなぎ), którego możecie posłuchać poniżej:
Oddzielny akapit warto poświęcić warstwie muzycznej. Dość młody, niespełna trzydziestoletni podczas produkcji anime Dewa Yoshiaki (出羽良彰) komponuje przepiękną ścieżkę dźwiękową, którą wprost chwyta za serce. Doskonale uwydatnia najważniejsze motywy anime, zabierając wraz z jego twórcami w przepiękną, emocjonalną wędrówkę. Całkiem niezłe są też utwory w czołówkach i napisach końcowych, zwłaszcza „Aqua Terrarium” autorstwa Yanagi Nagi (やなぎなぎ), którego możecie posłuchać poniżej:
MANIAK OCENIA
„Nagi no asu kara” to anime wyjątkowe, które bez wątpienia trzeba zobaczyć. Być może nie każdemu przypadnie do gustu (na pewno nie tym, którzy oczekują lekkiej, szybkiej rozrywki), ale u mnie wskakuje na listę ulubionych, zaraz obok „Ergo Proxy” i „Shin sekai yori”. Mam nadzieję, że jeśli dacie mu szansę, to na Was też wywrze spore wrażenie.
Nagi takie dobre <3
OdpowiedzUsuńPoniekąd podobne do Shin Sekai Yori, ale skupiają się troszkę na innych rzeczach. Dawno nie było tak dobrego (i wizualnie i fabularnie) anime. : D
PS Drugi ending lepszy.
Takie dobre <3 Mnie się podoba bardziej pierwszy ending, bo bardzo pasuje tekstowo i muzycznie do tego świata, ale drugi też śliczny :)
OdpowiedzUsuń