MANIAK W ROZPOCZĘCIU
„Buffy” wciąż pozytywnie zaskakuje. Komiksowy dziesiąty sezon jak na razie najbardziej oddaje ducha serialu telewizyjnego i póki co nie zanosi się na to, by stracił tę wyjątkową atmosferę. To oczywiście ryzykowne mówić tak dopiero po kilku numerach, ale jestem pewien, że z taką ekipą twórców pracujących przy komiksie, przygody pogromczyni wampirów raczej nie stracą na jakości.
W poprzednim numerze, do piszącego scenariusz serii Christosa Gage’a dołączył Nicholas Brendon, czyli odtwórca roli Xandera w serialu. Pomógł on nie tylko lepiej ująć swoją postać, ale też miał bardzo duży wpływ na kształt dialogów oraz wniósł trochę do samej fabuły. Wyszło to tytułowi zdecydowanie na dobre. Brendon kontynuuje tę współpracę w numerze czwartym. I jak się udaje tym razem?
MANIAK O SCENARIUSZU
Historia przedstawiona w komiksie to bezpośredni ciąg dalszy poprzedniej odsłony serii. Dracula porwał zahipnotyzowanego Xandera, zabierając wraz z nim kluczową dla dalszych losów Ziemi księgę „Vampyr”, a tymczasem Scooby Gang stara się odnaleźć i odzyskać przyjaciela oraz ważny przedmiot. Fabuła jest więc w gruncie rzeczy bardzo prosta, ale dzięki temu, że wzbogacono ją o typowe dla whedonowych produkcji elementy, zyskuje na wartości.
I tak w czwartym numerze dziesiątego sezonu „Buffy” możemy po raz kolejny przyjrzeć się skomplikowanej relacji Dracula-Xander. Rozpisana jest ona pierwszorzędnie i pełna nie tylko znakomitego, momentami bardzo sarkastycznego humoru, ale też pewnej gorzkiej prawdy o obu bohaterach. Gage i Brendon wkładają w jej ukazanie wiele wysiłku, co czuć podczas lektury.
Nie zapomniano też o drugim istotnym elemencie humorystycznym — Gilesie, uwięzionym w ciele nastolatka. To zabawne obserwować dojrzałego mężczyznę, zmagającego się z burzą hormonów. Jego perypetie są jednocześnie bardzo prawdziwe i wzbudzające śmiech — w pozytywnym, oczywiście, znaczeniu.
Istotny dla rozwoju fabuły jest mały powrót do wydarzeń finału poprzedniego sezonu i przedstawienie kilku jego konsekwencji, związanych między innymi z postacią Dawn. Scenarzyści nie tylko rzucają nowe światło na jej związek z Xanderem, ale też mocno pogłębiają samą bohaterkę, dostarczajac bardzo emocjonalny, doskonale napisany moment rozmowy z Buffy.
Tu i owdzie przewija się motyw odpowiedzialności za swe czyny i życzenia, który, choć nieco sztampowy, został przedstawiony jak najmniej nachalnie i okraszony odpowiednią dawką humoru. A wszystko prowadzi do pierwszorzędnego zawieszenia akcji pod koniec.
Nie można zapomnieć o znakomitych, pełnych gier językowych, odwołań do popkultury i niewybrednych żartów dialogach. Zdecydowanie czuć w nich rękę Brendona, który przenosi Buffy Speak na nowy poziom. Cieszę się, że aktor będzie współpracował z Christosem Gagem przy wielu numerach. Na pewno seria na tym skorzysta.
Nie można zapomnieć o znakomitych, pełnych gier językowych, odwołań do popkultury i niewybrednych żartów dialogach. Zdecydowanie czuć w nich rękę Brendona, który przenosi Buffy Speak na nowy poziom. Cieszę się, że aktor będzie współpracował z Christosem Gagem przy wielu numerach. Na pewno seria na tym skorzysta.
MANIAK O RYSUNKACH
Rysunki Rebeki Isaacs są jak zwykle doskonałe. Artystka zwraca uwagę na najmniejsze nawet detale, starając się w każdy element poszczególnych komiksowych paneli włożyć tyle samo pracy. W efekcie tworzy coś, obok czego nie sposób przejść obojętnie. Poza tym, że świetnie przenosi na kolejne kadry twarze i postury znanych z serialu aktorów, to przede wszystkim perfekcyjnie oddaje emocje wszystkich postaci. Dla każdej opracowuje zróżnicowaną mimikę twarzy, z czego później z powodzeniem korzysta. Interesujące są również jej projekty niektórych stworów (w tym ukłon do mitologii Cthulhu). Ponadto, rysowniczka pieczołowicie przygotowuje tła, uzupełniając je o wiele szczegółów. Całkiem dobrze tworzy także komiksowe efekty specjalne.
Dobrze jest pod względem kolorów. Dan Jackson idealnie uzupełnia Isaacs. Barwy są bogate i dobrze dopasowane do świata „Buffy” oraz danych chwil w komiksie. Bez zarzutu są: cieniowanie i doskonale przygotowane efekty świetlne.
Dobrze jest pod względem kolorów. Dan Jackson idealnie uzupełnia Isaacs. Barwy są bogate i dobrze dopasowane do świata „Buffy” oraz danych chwil w komiksie. Bez zarzutu są: cieniowanie i doskonale przygotowane efekty świetlne.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.