MANIAK WE WSTĘPIE
Wiecie jakie horrory budzą we mnie największy strach? Jakie nie dają mi spokoju przez dłuższy czas, zwłaszcza przed snem? Horrory o opętaniach przez demony. Staram się takich filmów unikać jak mogę, żeby nie nabawić się koszmarów czy innych zwidów i paranoi.
No dobrze, a co oglądałem kilka dni temu przed snem? Przedostatni odcinek pierwszego sezonu „Penny Dreadful”. I nie byłoby to wcale takie dziwne, gdyby motywem przewodnim tej odsłony serialu nie były właśnie opętania i wszystko, co z nimi związane. I to pokazane tak strasznie, jak tylko się da. Zasypia trudno mi się do dziś, w obawie czy aby jakiś demon się na mnie nie czai, więc żeby to wszystko z siebie wyrzucić, chyba pora napisać recenzję. Może strach mnie opuści?
No dobrze, a co oglądałem kilka dni temu przed snem? Przedostatni odcinek pierwszego sezonu „Penny Dreadful”. I nie byłoby to wcale takie dziwne, gdyby motywem przewodnim tej odsłony serialu nie były właśnie opętania i wszystko, co z nimi związane. I to pokazane tak strasznie, jak tylko się da. Zasypia trudno mi się do dziś, w obawie czy aby jakiś demon się na mnie nie czai, więc żeby to wszystko z siebie wyrzucić, chyba pora napisać recenzję. Może strach mnie opuści?
MANIAK O SCENARIUSZU
Scenariusz po raz kolejny pisze John Logan, autor całego serialu (o tym wspominam tylko gwoli przypomnienia). Odcinek zatytułowano „Possession”, czyli właśnie „Opętanie”. Ni to subtelne ni dosadne, ot, takie w sam raz.
Tym razem scenarzysta stawia na jeden wątek. Obserwujemy dręczoną przez demony Vanessę Ives, a przy niej czuwa nieustraszona drużyna sir Malcolma Murraya.
To przede wszystkim bardzo intensywny odcinek, co podkreśla zwłaszcza osadzenie akcji w jednym miejscu — rezydencji sir Malcolma. Logan z powodzeniem ukazuje udrękę Vanessy. Temat opętania traktuje bardzo poważnie, czerpiąc z różnych źródeł na ten temat. Potrafi nie tylko przerazić i zaskoczyć, ale też wzbudzić uczucie smutku, współczucia czy wzruszenia.
Taka zamknięta w gruncie rzeczy sytuacja, pozwala stworzyć okazję do głębszego poznania poszczególnych bohaterów. Z dialogów, które kolejne postaci toczą między sobą lub z rozmów, jakie prowadzą za pośrednictwem Vanessy z demonem, dowiadujemy się wielu ciekawych szczegółów na temat każdej z nich. Przede wszystkim wyłania się pełniejszy obraz sir Malcolma Murraya; nowych informacji (dość zaskakujących) dowiadujemy się także na temat Ethana Chandlera. Logan całkiem zgrabnie to wszystko zaplanował.
Poznajemy jednak nie tylko bohaterów, ale także odpowiedzi na kolejne pytania. Wreszcie dowiadujemy się więcej na temat głównego antagonisty serialu oraz jego planów wobec kluczowej dla fabuły Vanessy Ives. Planów, moim zdaniem, szalenie interesujących i oryginalnych — ciekaw jestem, jak dalej zostanie ten wątek rozegrany. Oczywiście wraz z odpowiedziami, pojawiają się następne pytania i to jest w „Penny Dreadful” bardzo dobre (chyba, że nie lubicie myśleć podczas seansu i wolicie mieć wszystko podane na tacy — w takim wypadku, to nie dla Was).
Napisałem, że Logan skupia się właściwie na jednym wątku, ale nie oznacza to, że pozostałe całkowicie porzuca. Przeciwnie, grają one pewną poboczną rolę i uzupełniają główne wydarzenia. Zaznaczone są jednak w dość specyficzny sposób, tak, aby akcja nigdy nie opuszczała murów posiadłości sir Malcolma. Pojawiają się też subtelnie zaznaczone motywy: stary jak świat konflikt nauki i wiary (przy czym Logan nie opowiada się po żadnej ze stron, a przynajmniej nie w sposób jednoznaczny) oraz odwołania do Pisma Świętego. Scenarzysta umiejętnie wzbogaca nimi już i tak fascynujący odcinek.
Tym razem scenarzysta stawia na jeden wątek. Obserwujemy dręczoną przez demony Vanessę Ives, a przy niej czuwa nieustraszona drużyna sir Malcolma Murraya.
To przede wszystkim bardzo intensywny odcinek, co podkreśla zwłaszcza osadzenie akcji w jednym miejscu — rezydencji sir Malcolma. Logan z powodzeniem ukazuje udrękę Vanessy. Temat opętania traktuje bardzo poważnie, czerpiąc z różnych źródeł na ten temat. Potrafi nie tylko przerazić i zaskoczyć, ale też wzbudzić uczucie smutku, współczucia czy wzruszenia.
Taka zamknięta w gruncie rzeczy sytuacja, pozwala stworzyć okazję do głębszego poznania poszczególnych bohaterów. Z dialogów, które kolejne postaci toczą między sobą lub z rozmów, jakie prowadzą za pośrednictwem Vanessy z demonem, dowiadujemy się wielu ciekawych szczegółów na temat każdej z nich. Przede wszystkim wyłania się pełniejszy obraz sir Malcolma Murraya; nowych informacji (dość zaskakujących) dowiadujemy się także na temat Ethana Chandlera. Logan całkiem zgrabnie to wszystko zaplanował.
Poznajemy jednak nie tylko bohaterów, ale także odpowiedzi na kolejne pytania. Wreszcie dowiadujemy się więcej na temat głównego antagonisty serialu oraz jego planów wobec kluczowej dla fabuły Vanessy Ives. Planów, moim zdaniem, szalenie interesujących i oryginalnych — ciekaw jestem, jak dalej zostanie ten wątek rozegrany. Oczywiście wraz z odpowiedziami, pojawiają się następne pytania i to jest w „Penny Dreadful” bardzo dobre (chyba, że nie lubicie myśleć podczas seansu i wolicie mieć wszystko podane na tacy — w takim wypadku, to nie dla Was).
Napisałem, że Logan skupia się właściwie na jednym wątku, ale nie oznacza to, że pozostałe całkowicie porzuca. Przeciwnie, grają one pewną poboczną rolę i uzupełniają główne wydarzenia. Zaznaczone są jednak w dość specyficzny sposób, tak, aby akcja nigdy nie opuszczała murów posiadłości sir Malcolma. Pojawiają się też subtelnie zaznaczone motywy: stary jak świat konflikt nauki i wiary (przy czym Logan nie opowiada się po żadnej ze stron, a przynajmniej nie w sposób jednoznaczny) oraz odwołania do Pisma Świętego. Scenarzysta umiejętnie wzbogaca nimi już i tak fascynujący odcinek.
MANIAK O REŻYSERII
Na reżysera dwóch ostatnich odcinków „Penny Dreadful” w tym „Possession”, wybrany został James Hawes. Znany jest on głównie z brytyjskiej telewizji, gdzie zajmował się między innymi „Doctorem Who” czy „Przygodami Merlina”.
Hawes radzi sobie z odcinkiem bardzo dobrze. Przede wszystkim świetnie ukazuje opętanie, stosując wiele ciekawych pomysłów. Bawi się nieco zasadą stu osiemdziesięciu stopni, by wprowadzić trochę zamętu i podkreślić nieprzewidywalność akcji. Często podsuwa fałszywe tropy. Atmosferę wzmaga, stosując kilka dłuższych ujęć oraz sporą liczbę zbliżeń. Tworzy doskonały nastrój, dodatkowo wzmacniając go brudną kolorystyką zdjęć. Poczucie osaczenia i niepewności towarzyszy niemalże od początku do końca. Hawes zdecydowanie spisuje się więc na dziesiątkę.
Hawes radzi sobie z odcinkiem bardzo dobrze. Przede wszystkim świetnie ukazuje opętanie, stosując wiele ciekawych pomysłów. Bawi się nieco zasadą stu osiemdziesięciu stopni, by wprowadzić trochę zamętu i podkreślić nieprzewidywalność akcji. Często podsuwa fałszywe tropy. Atmosferę wzmaga, stosując kilka dłuższych ujęć oraz sporą liczbę zbliżeń. Tworzy doskonały nastrój, dodatkowo wzmacniając go brudną kolorystyką zdjęć. Poczucie osaczenia i niepewności towarzyszy niemalże od początku do końca. Hawes zdecydowanie spisuje się więc na dziesiątkę.
MANIAK O AKTORACH
„Possession” to kolejny odcinek, w którym aktorski prym wiedzie Eva Green jako Vanessa Ives. Jest tu absolutnie genialna, jeszcze lepsza niż w „Closer Than Sisters”. Wszelkie aspekty opętania Green pokazuje niezwykle realistycznie, dzięki czemu odcinek staje się jeszcze bardziej przerażający. Ponawiam apel do Pań i Panów z Emmy: „Dajcie Evie statuetkę!”
Świetnie spisuje się też Timothy Dalton. Bardzo dobrze pogłębia swoją postać, świetnie rozumiejąc zamierzenia scenarzysty. Aktor daje widzom niezwykle subtelne wskazówki, co do zmian zachodzących w sir Malcolmie Murrayu, przez co jego gra nie jest wymuszona ani przesadzona.
Świetnie spisuje się też Timothy Dalton. Bardzo dobrze pogłębia swoją postać, świetnie rozumiejąc zamierzenia scenarzysty. Aktor daje widzom niezwykle subtelne wskazówki, co do zmian zachodzących w sir Malcolmie Murrayu, przez co jego gra nie jest wymuszona ani przesadzona.
Duże pole do popisu ma tym razem Josh Hartnett w roli Ethana Chandlera, który w tym odcinku wzbija się na aktorskie wyżyny i pokazuje prawdziwy kunszt. Wreszcie dostałem od niego doskonały występ, jakiego oczekiwałem wcześniej.
Podobało mi się także to, co pokazuje w „Possession” Harry Treadaway, wcielający się w Victora Frankensteina. Tutaj wyłania się jego natura oddanego nauce sceptyka. Treadaway pokazuje to oblicze świetnie, wykorzystując liczne aktorskie sztuczki i doskonale oddając niuanse bohatera.
MANIAK O TECHNIKALIACH
„Possession” nie byłoby tak straszne, gdyby nie doskonała wręcz praca kamery i świetny, niejednolity, niepokojący montaż. Te aspekty odcinka dopracowane są wręcz do perfekcji i pogłębiają uczucie zaszczucia, strachu i niepewności.
Znakomita jest także charakteryzacja, co szczególnie rzuca się w oczy przy postaci odgrywanej przez Evę Green. Zespół charakteryzatorów spisuje się na medal przygotowując aktorkę do poszczególnych scen, jeszcze bardziej urzeczywistniając potworności, przez jakie przechodzi Vanessa Ives.
Zachywca scenografia, a zwłaszcza pomieszczenia pełne porozbijanych i porozrzucanych przedmiotów.
Atmosferę dodatkowo wzmacniają świetnie podłożony i zmontowany dźwięk oraz genialna muzyka Abla Korzeniowskiego.
Znakomita jest także charakteryzacja, co szczególnie rzuca się w oczy przy postaci odgrywanej przez Evę Green. Zespół charakteryzatorów spisuje się na medal przygotowując aktorkę do poszczególnych scen, jeszcze bardziej urzeczywistniając potworności, przez jakie przechodzi Vanessa Ives.
Zachywca scenografia, a zwłaszcza pomieszczenia pełne porozbijanych i porozrzucanych przedmiotów.
Atmosferę dodatkowo wzmacniają świetnie podłożony i zmontowany dźwięk oraz genialna muzyka Abla Korzeniowskiego.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.