MANIAK ROZPOCZYNA
Liga Asasynów kojarzona jest głównie ze światem Batmana, a takie przekonanie rozpowszechniły na pewno adaptacje komiksów z człowiekiem-nietoperzem autorstwa Christophera Nolana. Rzeczywiście, związany z Ligą Ra's Al Ghul, to jeden z głównych przeciwników Bruce’a Wayne’a, ale zasięg organizacji nie ogranicza się tylko do Gotham City — wręcz przeciwnie, co udowadnia wiele komiksów. Dołącza do nich serial „Arrow” — w piątym odcinku drugiego sezonu serialu, zatytułowanym zresztą „League of Assassins” organizacja odgrywa bowiem kluczowe znaczenie.
MANIAK O SCENARIUSZU
Najbardziej z odcinka spodobała mi się pewnego rodzaju zabawa dotychczasową formułą i osadzenie w centrum innej niż główny bohater postaci. Znakomicie sprawdziło się to nie tylko w retrospekcjach, ale też w interesująco zbudowanym najważniejszym wątku tej odsłony serialu.
Nie mogę oczywiście nie wspomnieć o wprowadzeniu na arenę tytułowej Ligi Asasynów — w arrowowej interpretacji niebezpiecznej sekty zabójców, na czele której stoi tajemniczy Ra's Al Ghul. Czyli dość blisko komiksowych korzeni. Sam Głowa Demona nie pojawia się, co prawda, w odcinku (wystąpić ma dopiero w sezonie trzecim), ale zostaje wspomniany, a z jego ręki działają inni asasyni.
Scenarzyści umiejętnie budują tajemnicę i serwują kilka udanych zwrotów akcji. Przez większość czasu trzymają w napięciu, które czasami rozładowują niezłymi dialogami, a czasami psują dialogami kiepskimi — jak to już w „Arrow” bywa. Obowiązkowo pojawiają też się mało ciekawie rozegrane wątki miłosne — na szczęście w dawce zdecydowanie małej.
Co się zaś tyczy wątku Moiry Queen, to mam tu mieszane uczucia. Z jednej strony gdzieś tam w tle majaczy się kolejna tajemnica, z drugiej — to jak całość poprowadzono, jest bardzo sztampowe. A szkoda.
Ciekawie natomiast rozegrano zakończenie odcinka, w którym twórcy uderzają w różne tony: od wzruszenia, przez nadzieję, aż po niepokój.
MANIAK O REŻYSERII
MANIAK O AKTORACH
Caity Lotz, odgrywająca rolę Sary, jest bardzo nierówna. Z jednej strony umiejętnie pokazuje emocje swej bohaterki i jej różne oblicza, a z drugiej miewa sztuczną, denerwującą intonację.
Katie Cassidy jako Laurel wciąż tak samo — gra na jednej minie i sprawia wrażenie, jakby była znudzona pracą na planie.
Paul Blackthorne, czyli serialowy Quentin Lance tworzy za to kreację porządną i przemyślaną. Potrafi do tego bardzo przekonująco wykrzesać z siebie emocje.
Nieźle grają także Willa Holland (Thea) i Susanna Thompson (Moira), zwłaszcza gdy wchodzą w interakcje i pokazują łączącą ich postaci, skomplikowaną relację.
Rola gościnnie występującego Navida Negahbana („Zagubieni”, „Homeland”), który wciela się w wysłannika Ligi Asasynów, Al-Owala, ogranicza się do mówienia łamaną angielszczyzną oraz rzucania gróźb i w gruncie rzeczy nie jest zbyt ciekawa. Dobrze sprawdza się za to Dylan Neal („Sabrina: Nastoletnia czarownica”) jako Anthony Ivo — potrafi mocno zaniepokoić.
Rola gościnnie występującego Navida Negahbana („Zagubieni”, „Homeland”), który wciela się w wysłannika Ligi Asasynów, Al-Owala, ogranicza się do mówienia łamaną angielszczyzną oraz rzucania gróźb i w gruncie rzeczy nie jest zbyt ciekawa. Dobrze sprawdza się za to Dylan Neal („Sabrina: Nastoletnia czarownica”) jako Anthony Ivo — potrafi mocno zaniepokoić.
MANIAK O TECHNIKALIACH
Dość przyzwoita jest scenografia, ale trochę męczy korzystanie z dużych, magazynowych przestrzeni — rozumiem, że walce przydaje się rozmach, ale czy złoczyńcy zawsze muszą wybierać magazyny? Świetnie spisali się za to charakteryzatorzy, zwłaszcza przygotowując makijaż postaciom kobiecym.
Efekty specjalne nie stoją na najwyższym poziomie, ale nie ma ich tak dużo i jak na produkcję telewizyjną mogą być. Niezła jest też choreografia walk, choć mówię to na podstawie niewielkiej liczby scen, w których było cokolwiek widać.
Świetna jest, jak zwykle, muzyka, a kompozytor, Blake Neely, przygotowuje kilka nowych, ciekawych motywów.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.