MANIAK SŁOWEM WSTĘPU
„Gingitsune” to jedno z najprzyjemniejszych anime, jakie oglądałem — nie wiem czemu tak bardzo ociągam się z kolejnymi odcinkami. Za każdym razem, gdy wracam do tego serialu i odtwarzam kolejne odsłony, przenoszę się do cudownej, sielankowej i optymistycznej krainy, w której, nawet jeśli pojawią się pewne problemy, to z pomocą przyjaciół można je zawsze rozwiązać.
Opowieść o sintoistycznym chramie, związanych z nim ludziach oraz boskich, lisich posłańcach urzeka jednak nie tylko optymistycznym nastrojem i lekką atmosferą. Jest w niej też sporo japońskości — japońskich obyczajów oraz japońskiego sposobu bycia. To znakomita okazja, by poczuć wyjątkowy klimat tego kraju oraz poznać trochę faktów na temat sintoizmu.
MANIAK O SCENARIUSZU
Szósty odcinek anime zatytułowano „Donna kao shiteru?” (『どんな顔してる?』), czyli „Jaką mam minę?”, „Jak wyglądam?”. Jest to bezpośredni cytat i nawiązanie do postaci Satoru. Scenariusz ponownie napisał Yamaguchi Hiroshi.
Konstrukcja fabuły jest bardzo prosta. Koleżanki Makoto dowiadują się o tym, że zamieszkał u niej Satoru i postanawiają mu wyprawić przyjęcie powitalne. Problem w tym, że sam zainteresowany nie jest tym pomysłem zachwycony.
Taka prosta historia zostaje jednak opowiedziana w bardzo sympatyczny sposób. Zderzenie różnych charakterów, problemy z zaufaniem do ludzi, radzenie sobie z uczuciami i klasyczne, szczęśliwe zakończenie zostają podane w specyficznym, japońskim sosie, doprawionym szczyptą dobrego humoru. I jest też miejsce na małe wzruszenie — a przynajmniej dla mnie, którego rozłożyć emocjonalnie nie trudno.
Szczególnie ciekawy jest tym razem rozwój Satoru, kontynuowany z poprzednich odcinków. Widzimy jak bohater coraz bardziej się otwiera i dostosowuje do nowego otoczenia. To zaś wpływa na kolejne postaci i relacje między nimi, co zostaje pokazane niezwykle umiejętnie.
MANIAK O REŻYSERII
Misawa Shin realizuje scenariusz Yamaguchiego w charakterystycznym dla siebie stylu. Stawia przede wszystkim na lekką atmosferę oraz emocje. Często stosuje typową dla anime przesadę w pokazywaniu uczuć, ale tam, gdzie to istotne, potrafi delikatnie zbudować nastrój płynnymi, powolnymi zbliżeniami. I osiąga naprawdę dobry efekt, bo odcinek ogląda się genialnie.
MANIAK O AKTORACH
Aktorzy głosowi spisują się bez zarzutu. Kanemoto Hisako jako Makoto umiejętnie podkreśla rezolutność i optymizm, które wprost tryskają z jej postaci, a dzięki temu tworzy ciekawą dynamikę z pozostałą obsadą.
Ono Kenshō w roli Satoru doskonale gra emocjami, a ze stanu wycofania płynnie i wiarygodnie przechodzi w zdenerwowanie i wybuch.
Świetne są Koshimizu Ami jako Hiwako oraz Akasaki Chin’atsu jako Yumi. Ta pierwsza jest nieco dostojna i poważna, a ta druga niezwykle żywiołowa i energiczna, dzięki czemu idealnie się równoważą.
Miki Shin’ichirō, który użycza głosu Gintarō, tym razem pojawia się tylko w kilku kluczowych scenach, ale wciąż zachwyca niezwykłą łatwością, z jaką przechodzi z lekko ironicznego do pełnego troski tonu.
Fujimura Ayumi jako Haru jest cudownie zadziorna i uparta, a w dodatku wydaje z siebie czasami ciekawe, nieartykułowane krzyki, co przychodzi jej z lekkością.
MANIAK O TECHNIKALIACH
Warstwa techniczna wciąż zachwyca. Przepięknie zaprojektowane postaci, niezwykłe, ręcznie malowane tła oraz płynna animacja i doskonała ekspresja cieszą oko. Doskonały jest także montaż poszczególnych ujęć — bardzo logiczny, łagodny i wspaniale podkreślający niesamowitą atmosferę produkcji.
Wyśmienicie spisują się dźwiękowcy. Efekty przygotowano bardzo starannie, poprawnie je również zmontowano i zmiksowano.
Muzyka jest przepiękna — powoli następujące po sobie pojedyncze dźwięki potrafią wzmocnić efekt odcinka, przez co jeszcze łatwiej o to, by puściły emocje.
MANIAK OCENIA
Szósty odcinek „Gingitsune” nadal ma w sobie wszystko to, co poprzednie i o ile ma się w sobie jeszcze trochę dziecka, to ogląda się go znakomicie.
DOBRY |
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.