MANIAK ZACZYNA
W jedenastym odcinku nadszedł wreszcie czas na zapowiadane w „Once Upon a Time in Wonderland”: występ Barbary Hershey w roli Cory, Królowej Kier oraz krótką wizytę w Storybrooke — coś, na co fani „Once’a”, w tym ja, czekali od bardzo dawna.
Trzeba przyznać, że takie nawiązujące do serialu-matki elementy często wiążą się ze sporym ryzykiem. Istnieje bowiem obawa, że nie zostaną zbyt dobrze wplecione w fabułę serialu i będą stanowić jedynie bardzo tani chwyt, by przyciągnąć przed ekrany telewizorów więcej widzów. Należy dość mocno się przyłożyć, by wykorzystać je sensownie i pomysłowo. Czy twórcom „Once Upon a Time in Wonderland” się udaje?
MANIAK O SCENARIUSZU
Scenariusz odcinka napisały Jenn Kao („Uczciwy przekręt”) i Katie Wech („Made in Jersey”). Tytuł brzmi: „Heart of the Matter”. Jest to nie tylko gra słowna (dosłownie oznaczająca „sedno sprawy”), ale także odwołanie do jednej z książek Grahama Greene’a, do której twórcy delikatnie nawiązują w fabule.
Cyrus i Alicja postanawiają odszukać jego matkę, ale w międzyczasie dowiadują się o sytuacji Willa i Anastasii, co kieruje ich kroki do Storybrooke. Tymczasem Dżafar nie może ukończyć zaklęcia i szybko domyśla się, że winien temu jest Walet Kier. W retrospekcjach obserwujemy zaś Anastasię i Willa, a także przyglądamy się Corze, która sporo miesza w ich relacjach.
Najciekawsze jak zwykle są retrospekcje. Ich siłą jest znakomicie napisana postać Cory, która, mając własne plany co do Anastasii, stopniowo niszczy zarówno ją, jak i Willa. Jej manipulacje i wyrachowanie składają się na pierwszorzędnie poprowadzony wątek, który satysfakcjonuje i dodaje fascynujący rozdział do opowieści.
Całkiem interesująco rozwija się też wątek Cyrusa i Alicji. Troszkę w nim humoru, trochę dramatyzmu, ale przede wszystkim mocno popycha on fabułę do przodu. Udana jest też podróż do Storybrooke. Nie spotykamy tam, co prawda, nikogo znajomego, bo raz, niepotrzebnie odwróciłoby to uwagę od głównego wątku; a dwa, trochę by namieszało w „Once Upon a Time”, ale całość wypada bardzo zabawnie, szczególnie jeśli chodzi o konfrontację bohaterów ze współczesnością.
Wciąż niepokoją działania Dżafara i Żabrołaka, które także w tym odcinku rozpisano po mistrzowsku. Najbardziej na emocje wpływa jednak wątek Willa i Anastasii we współczesności. Napisano dla tej dwójki kilka naprawdę poruszających scen, a końcówka z ich udziałem szokuje.
MANIAK O REŻYSERII
Za reżyserię odcinka odpowiada David Boyd („Żywe trupy”). W większości poprawnie wykonuje swoje zadanie. Utrzymuje dobre tempo historii i nieźle prowadzi akcję. Potrafi też bawić. Popełnia jednak kilka błędów.
Przede wszystkim nie bardzo sprawdza się jego pomysł na scenę pocałunku jednych z bohaterów. Trochę za bardzo przy jej realizacji odwołuje się do stylistyki anime (sic!), która niestety się nie sprawdza i scena, zamiast wzruszać, wywołuje raczej pobłażliwy uśmieszek. Szkoda, bo można było to rozwiązać inaczej.
Tym niemniej pozostała część odcinka wywołuje właściwe emocje, więc pewne potknięcia można Boydowi wybaczyć.
Przede wszystkim nie bardzo sprawdza się jego pomysł na scenę pocałunku jednych z bohaterów. Trochę za bardzo przy jej realizacji odwołuje się do stylistyki anime (sic!), która niestety się nie sprawdza i scena, zamiast wzruszać, wywołuje raczej pobłażliwy uśmieszek. Szkoda, bo można było to rozwiązać inaczej.
Tym niemniej pozostała część odcinka wywołuje właściwe emocje, więc pewne potknięcia można Boydowi wybaczyć.
MANIAK O AKTORACH
Spośród aktorów na pewno należy pochwalić Michaela Sochę, który jako Will przez wszystkie odcinki trzyma równy poziom i gra znakomicie, zarówno w momentach lżejszych, zabawnych, jak i w tych bardziej dramatycznych.
Wspaniała jest także Emma Rigby w roli Anastasii, która niezwykle umiejętnie pokazuje wszystkie emocje, targające jej postacią i bardzo trafnie ukazuje jej wieloznaczność. Przede wszystkim jednak — potrafi prawdziwie wzruszyć.
Babrara Hershey jako Królowa Kier oczywiście zachwyca, ale tego można było się spodziewać po aktorce o tak wielkiej klasie. Hershey pierwszorzędnie ukazuje dwulicowość i podstępność Królowej i perfekcyjnie realizuje wszystko, co przygotowali dla niej scenarzyści.
Wspaniała jest także Emma Rigby w roli Anastasii, która niezwykle umiejętnie pokazuje wszystkie emocje, targające jej postacią i bardzo trafnie ukazuje jej wieloznaczność. Przede wszystkim jednak — potrafi prawdziwie wzruszyć.
Babrara Hershey jako Królowa Kier oczywiście zachwyca, ale tego można było się spodziewać po aktorce o tak wielkiej klasie. Hershey pierwszorzędnie ukazuje dwulicowość i podstępność Królowej i perfekcyjnie realizuje wszystko, co przygotowali dla niej scenarzyści.
Sophie Lowe jest w roli Alicji standardowo sympatyczna i miła. Dobrze sprawdza się zarówno w scenach akcji, jak i w tych bardziej stonowanych, osobistych czy też humorystycznych.
Nieźle wypada również Peter Gadiot, odgrywający rolę Cyrusa. Z początku nie byłem do niego przekonany, ale z odcinka na odcinek jest naprawdę coraz lepszy.
Naveen Andrews, wcielający się w Dżafara, po raz kolejny jest genialny. Jego demoniczny, niepokojący, wyrachowany i dążący do celu za wszelką cenę czarnoksiężnik robi wrażenie.
Intryguje także Peta Sergeant, która w rolę Żabrołaka wkłada bardzo dużo starań, co owocuje naprawdę dobrą kreacją.
Satysfakcjonują epizody Johna Lithgowa i Iggy’ego Popa, użyczających głosu Białemu Królikowi oraz gąsienicy. Aktorzy znakomicie uatrakcyjniają ten odcinek swoją (głosową) obecnością.
Satysfakcjonują epizody Johna Lithgowa i Iggy’ego Popa, użyczających głosu Białemu Królikowi oraz gąsienicy. Aktorzy znakomicie uatrakcyjniają ten odcinek swoją (głosową) obecnością.
MANIAK O TECHNIKALIACH
To odcinek bardzo dobrze nakręcony i znakomicie zmontowany. W wielu miejscach zawodzą jednak efekty specjalne. W przypadku scen kręconych na tzw. blueboksie, wielokrotnie nie postarano się o to, by dokładnie zastąpić oryginalne tło wygenerowanym komputerowo obrazem, przez co często wokół bohaterów widać niebieską poświatę. Dobrze wyglądają za to Biały Królik i gąsienica. Fantastyczne są kostiumy i charakteryzacja. Mark Isham zaś znów serwuje wspaniały zbiór baśniowych kompozycji, idealnie współgrających z akcją.
MANIAK OCENIA
„The Heart of the Matter” zdecydowanie się udało. Twórcy nie tylko bardzo umiejętnie wykorzystali postaci i miejsca z serialu-matki, ale też opowiedzieli przejmującą, momentami wzruszającą historię.
DOBRY |
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.