MANIAK ZACZYNA
Ponieważ „Once Upon a Time” produkowany jest przez należące do Disneya ABC Studios, twórcy bardzo często nawiązują do filmów animowanych wytwórni. Często sięgają po inspirację zarówno do oryginalnych tekstów baśni, jak i do animacji Disneya, do których dodają coś od siebie. W efekcie tworzą bardzo udaną hybrydę, która w ciekawy sposób wzbogaca świat serialu.
W czternastym odcinku trzeciego sezonu przedstawiona zostaje OUAT-owa interpretacja opowieści o Roszpunce. Tym razem twórcy zupełnie odchodzą od disneyowskiej wersji (nawiązując do niej jedynie wizualnie, a to też raczej w ramach mrugnięcia okiem do fanów) i sięgają do oryginału, na nowo odczytując jego sens. Z jakim efektem?
W czternastym odcinku trzeciego sezonu przedstawiona zostaje OUAT-owa interpretacja opowieści o Roszpunce. Tym razem twórcy zupełnie odchodzą od disneyowskiej wersji (nawiązując do niej jedynie wizualnie, a to też raczej w ramach mrugnięcia okiem do fanów) i sięgają do oryginału, na nowo odczytując jego sens. Z jakim efektem?
MANIAK O SCENARIUSZU
Autorem scenariusza jest Robert Hull („Alcatraz”). Odcinek zatytułowano „The Tower” („Wieża”), co stanowi jasne i bardzo czytelne odwołanie do baśni o „Roszpunce”.
W retrospekcjach, które mają miejsce już jakiś czas po wydarzeniach z ostatniego odcinka, śledzimy Księcia. Ten, chcąc pozbyć się koszmarów i strachu przed narodzinami kolejnego dziecka, poszukuje rośliny zwanej „nocnym korzeniem”, która może mu pomóc w odzyskaniu odwagi. W ten sposób natrafia na skrywającą pewną tajemnicę Roszpunkę. Tymczasem w Storybrooke, trio, w którego skład wchodzą Emma, Hak i Książę właśnie, poszukuje Złej Czarownicy z Zachodu, podczas gdy ta odwiedza niczego nieświadomą Śnieżkę.
To odcinek bardzo introspektywny i mocno skupiający się na postaci Księcia. Wątek walki z własnym strachem może nie jest zbyt odkrywczy, ale za jego pomocą scenarzysta dość przyzwoicie pogłębia psychologicznie bohatera i pokazuje go w nowym świetle.
Trochę cierpi na tym wątek główny, który zepchnięty zostaje na drugi plan, choć i tak śledztwo głównych bohaterów nabiera rumieńców. Emma, Hak i Książę odkrywają kolejne tajemnice i depczą czarownicy po piętach. Mimo odstawienia tej historii na bok, wszystko i tak rozgrywa się w odpowiednim tempie, co bardzo cieszy. Zwłaszcza, że Zelenę, czyli Czarownicę z Zachodu, rozpisano absolutnie znakomicie — jest dwulicowa, niepokojąca i niezwykle fascynująca. Ma także wspaniałą wspólną scenę z Titeliturym.
Bardzo podobało mi się wreszcie spojrzenie na baśń o Roszpunce. Nie mamy tu do czynienia z jej wiernym odwzorowaniem, a raczej dość swobodną, ale niepozbawioną podstaw, reinterpretacją oryginału, nadającą mu nowe, interesujące znaczenie.
W retrospekcjach, które mają miejsce już jakiś czas po wydarzeniach z ostatniego odcinka, śledzimy Księcia. Ten, chcąc pozbyć się koszmarów i strachu przed narodzinami kolejnego dziecka, poszukuje rośliny zwanej „nocnym korzeniem”, która może mu pomóc w odzyskaniu odwagi. W ten sposób natrafia na skrywającą pewną tajemnicę Roszpunkę. Tymczasem w Storybrooke, trio, w którego skład wchodzą Emma, Hak i Książę właśnie, poszukuje Złej Czarownicy z Zachodu, podczas gdy ta odwiedza niczego nieświadomą Śnieżkę.
To odcinek bardzo introspektywny i mocno skupiający się na postaci Księcia. Wątek walki z własnym strachem może nie jest zbyt odkrywczy, ale za jego pomocą scenarzysta dość przyzwoicie pogłębia psychologicznie bohatera i pokazuje go w nowym świetle.
Trochę cierpi na tym wątek główny, który zepchnięty zostaje na drugi plan, choć i tak śledztwo głównych bohaterów nabiera rumieńców. Emma, Hak i Książę odkrywają kolejne tajemnice i depczą czarownicy po piętach. Mimo odstawienia tej historii na bok, wszystko i tak rozgrywa się w odpowiednim tempie, co bardzo cieszy. Zwłaszcza, że Zelenę, czyli Czarownicę z Zachodu, rozpisano absolutnie znakomicie — jest dwulicowa, niepokojąca i niezwykle fascynująca. Ma także wspaniałą wspólną scenę z Titeliturym.
Bardzo podobało mi się wreszcie spojrzenie na baśń o Roszpunce. Nie mamy tu do czynienia z jej wiernym odwzorowaniem, a raczej dość swobodną, ale niepozbawioną podstaw, reinterpretacją oryginału, nadającą mu nowe, interesujące znaczenie.
MANIAK O REŻYSERII
Ralph Hemecker kręci znakomity odcinek. W scenach z Roszpunką i Księciem tworzy niepokojący nastrój i potrafi przerazić (z powodzeniem nawiązując do stylistyki horrorów), natomiast we wspólnych scenach z Zeleną i Titeliturym doskonale utrzymuje napięcie. Bardzo dba o stronę wizualną odcinka, poprawnie komponując kadr. Świetnie prowadzi akcję i przywiązuje uwagę do najmniejszych detali.
MANIAK O AKTORACH
Josh Dallas jako Książę ma w odcinku najwięcej do zagrania. Stara się, jak może i w gruncie rzeczy wychodzi mu nawet nieźle — jest w miarę przekonujący i wiarygodny.
Całkiem dobry jest gościnny występ Alexandry Metz („Chicago Fire”) w roli Roszpunki. Przyzwoicie pokazuje rozterki swojej postaci, choć trzeba przyznać, że nie wybija się jakoś szczególnie ponad resztę obsady — ot, porządna rola.
Prawdziwe wrażenie robi wcielająca się w Złą Czarownicę Rebecca Mader. Aktorka ma kompletny pomysł na swą rolę. Wypracowała wszelkie manieryzmy postaci, w tym charakterystyczny chichot. Potrafi być zarówno niepokojąca i nienawistna, jak i słodka i sympatyczna. Zalicza znakomity występ.
Robert Carlyle w roli Titeliturego pojawia się wprawdzie tylko na moment, ale znów jest absolutnie wspaniały. Bohater jest tym razem szalony i niezrównoważony, a aktor idealnie oddaje to na ekranie.
Ginnifer Goodwin jako Śnieżka jest jak zwykle urocza — bardzo miło się ją ogląda, zwłaszcza we wspólnych scenach z Mader.
Robert Carlyle w roli Titeliturego pojawia się wprawdzie tylko na moment, ale znów jest absolutnie wspaniały. Bohater jest tym razem szalony i niezrównoważony, a aktor idealnie oddaje to na ekranie.
Ginnifer Goodwin jako Śnieżka jest jak zwykle urocza — bardzo miło się ją ogląda, zwłaszcza we wspólnych scenach z Mader.
Jennifer Morrison, odgrywająca rolę Emmy, sprawdza się w miarę dobrze. Całkiem niezła jest jej początkowa scena, przyzwoicie wypada również we wspólnych chwilach z Colinem O’Donoghue, wcielającym się w Haka. Ten gra pierwszorzędnie, doskonale wyważając lekkość i humor z odrobiną dramatyzmu.
Prześwietna jest Lana Parilla w roli Reginy. Nie traci swojego pazura, ale jednocześnie potrafi być bardzo subtelna, co udowadnia w poruszającej scenie z Jaredem Gilmore’em, czyli serialowym Henrym.
MANIAK O TECHNIKALIACH
Zdjęcia robią duże wrażenie — włożono w ich przygotowanie sporo starań, dzięki czemu wyglądają bardzo ładnie. Całkiem niezły jest także montaż, choć kilka rzeczy przydałoby się dopracować. Wspaniałe są stroje postaci i charakteryzacja, ale to oczywiście standard dla „Once Upon a Time”, który w tej kwestii nigdy nie zawodził. Całkiem przyzwoicie wyglądają efekty specjalne i tym razem nie kłują w oczy. Niezmiennie wspaniała jest muzyka.
Roszpunka wypada w „Once Upon a Time” dobrze, a historia, skupiająca się na Księciu, zostaje poprowadzona całkiem sprawnie. Odcinek dostaje więc:
MANIAK OCENIA
Roszpunka wypada w „Once Upon a Time” dobrze, a historia, skupiająca się na Księciu, zostaje poprowadzona całkiem sprawnie. Odcinek dostaje więc:
DOBRY |
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.