MANIAK TYTUŁEM WSTĘPU
Uwaga! We wpisie znajdują się: szczegółowy opis i analiza każdej sceny odcinka. Jeśli omawiana odsłona „Once Upon a Time” jeszcze za Wami, to lepiej kliknijcie tutaj, by poznać moją opinię bez ryzyka popsucia sobie zabawy.
Po bombowej przejażdżce i całym mnóstwie nawiązań do filmów Disneya w czwartym odcinku tego sezonu „Once Upon a Time” przychodzi czas na powrót do głównych wątków i rozwój bohaterów. I choć zabawy w zauważanie ciekawostek jest może nieco mniej, to twórcy i tak dostarczają sporo frajdy i pozwalają fanom snuć mnóstwo spekulacji.
MANIAK ANALIZUJE
Tytuł odcinka brzmi: „Breaking Glass” i da się go odczytać na kilka sposobów. Może on stanowić nawiązanie do identycznie zatytułowanego filmu w reżyserii Briana Gibsona (choć w warstwie fabularnej widoczne jest jedynie delikatne, dość naciągane odwołanie do problemu przyjaźni). Może też odnosić się do piosenki Davida Bowie’ego, z której zapożyczono motyw urzędowania w cudzym domu. Ponadto, jeśli tłumaczyć tytuł dosłownie, jako „Tłukąc szkło”, to będzie on stanowił ilustrację wątku Królowej Śniegu, w którym kluczową rolę gra odłamek szkła. I wreszcie, „Glass” można potraktować mniej dosłownie, jako nazwisko Sydneya. Otrzymamy w ten sposób „Łamiąc Glassa”, co z kolei nawiązuje do wątku tego bohatera.
Na „dzień dobry” kolejne nawiązanie do „Krainy lodu”. |
Odcinek zaczyna się dość nietypowo, bo od karty tytułowej (a ta zazwyczaj pojawia się po kilku pierwszych, pełnych napięcia scen). Tym razem symbol w jej tle to schody, które jak żywo przypominają te stworzone przez Elsę w „Krainie lodu”, podczas piosenki „Mam tę moc”. Nie stanowią one jednak dużej wskazówki fabularnej, a jedynie odnoszą się do pewnego momentu w odcinku.
Królowa Śniegu wyżywa się artystycznie. |
Po tym nietypowym otwarciu dostajemy scenę z prawdziwego zdarzenia. Scenę, która ma kluczowe znaczenie dla dalszego rozwoju odcinka.
Znajdujemy się w zbudowanym z lodu pałacu (scenografia jest fantastyczna — widać, że włożono w nią sporo pracy) i widzimy Królową Śniegu, która pracuje nad czymś w rodzaju lodowej rzeźby. Przyglądamy się cudownemu spektaklowi porządnie przygotowanych efektów specjalnych, a potem spoglądamy na efekt pracy Królowej. Rzeźba wygląda, jakby miała zaraz ożyć. Patrzymy więc w rozbłyskujące nagle oczy, jesteśmy na chwilę tym błyskiem oślepieni i za pomocą magii montażu przenosimy się do innego miejsca w Storybrooke.
Emma z Elsą przy kartonach. |
Miejscem tym, jest posterunek szeryfa, w którym spotykamy Emmę i Elsę. Dziewczyny przeglądają akta, by dowiedzieć się czegoś więcej o Sarze Fisher alias Królowej Śniegu. Elsa jest nastawiona do takiego grzebania w aktach dość sceptycznie i wolałaby bezpośrednią konfrontację (bo ostatnio tak dobrze poszło…). Emma podchodzi jednak do sprawy racjonalnie. Wie, że najpierw muszą zdobyć więcej informacji na temat kobiety. Martwi ją także fakt, że żadna z nich nic nie pamięta — dlaczego Królowa Śniegu miałaby zabrać ich wspomnienia? No i jak to zrobiła? Czy rzeczywiście ze wszystkim miały coś wspólnego trolle, jak mówiła dwa odcinki wcześniej?
Pogawędkę przerywa Hak, który przynosi kolejne pudło z dokumentami. Z celi w głębi odzywa się też Will, domagający się jedzenia (dostaje nadjedzoną Pop-Tart — bardzo pyszny przysmak) oraz uwolnienia (bezskutecznie, choć minęły już 24 godziny od jego osadzenia w areszcie).
Hak, wykonawszy swoje zadanie przytaszczenia akt, rusza dalej, spędzić trochę czasu z Henrym. Budzi to ironiczną reakcję Willa, ale wystarczy jedno groźne spojrzenie pirata, by zamilkł. Scenarzyści nie zapominają więc o poprzednim odcinku i o relacji, jaka nawiązała się w nim między tymi bohaterami. Zastanawiam się, czy Will w końcu puści farbę i czy w ten sposób Emma pozna tajemnicę Haka…
Tymczasem Elsa znajduje w kartonie od Haka stare zdjęcia Emmy, zrobione przez Sydneya Glassa na zlecenie Reginy. Emma zaczyna je przeglądać i wspominać swoje spotkanie z Henrym, kiedy nagle zauważa fotografię, na której rozmawia z Sarą Fisher. Zupełnie jednak tego faktu nie pamięta, w związku z czym postanawia zwrócić się do zleceniodawcy zdjęć.
Wiemy już, że Królowa Śniegu nie przybyła do naszego świata przez klątwę. Tym bardziej ciekawe wydaje się to zdjęcie, które oznaczałoby, że mimo to dotarła do Storybrooke i przybrała tożsamość właścicielki lodziarni przed pojawieniem się Emmy w miasteczku. W jakim celu? I co ją łączy z bohaterką?
Sydney najwyraźniej w humorze. |
Natychmiast przenosimy się do krypty Reginy, która wciąż bezskutecznie stara się znaleźć lekarstwo dla Marian. W desperacji zwraca się do swojego Zwierciadła i rozkazuje mu odnaleźć Królową Śniegu — może uda się ją zmusić do odczynienia klątwy? Sydney, choć odnosi się do swej pani z wyraźną dozą sarkazmu, zgadza się spełnić jej żądania.
Warto zwrócić w tej scenie uwagę nie tylko na desperację Reginy, która jest w stanie zrobić wszystko, byle tylko ocalić żonę swojego ukochanego, ale także na Sydneya, który wydaje się być coraz bardziej zmęczony rolą popychadła…
Książę przekonuje Śnieżkę, że będzie w porządku. |
Mieszkanie dsyfunkcyjnej rodzinki. Śnieżka i Książę proszą Bellę, by zaopiekowała się małym Nealem, podczas gdy sami udają się na wieczorny spacer — widać Mary Margaret choć trochę posłuchała rady Archie’ego Hoopera, której udzielił jej w trzecim odcinku tego sezonu. Trochę, bo nadal ma pewne wątpliwości. Ale od czego ma się racjonalnego męża, który potrafi uspokoić i przemówić do rozsądku?
Dziewczyny w Garbusie. |
Elsa i Emma przyjeżdżają do krypty Reginy. Emma jest pełna wątpliwości — pamięta jeszcze pierwsze dni w Storybrooke i ówczesne stosunki ze Złą Królową. Choć przez chwilę mogłoby się wydawać, że ich relacje od tego czasu się naprawiły, to teraz, przez wybryki podczas podróży w czasie, znów nie jest między bohaterkami najlepiej.
Elsa postanawia zostać w samochodzie, żeby Emma i Regina załatwiły swoje sprawy na osobności. Podchodzi do sprawy optymistycznie i jest pewna, że wszystko się jakoś ułoży. Taką postawę scenarzyści bardzo zgrabnie konfrontują z nastawieniem Emmy, która uważa, że jak już się kogoś zraniło, to nie da ię później tego naprawić. Czynny optymizm i bierny pesymizm — już wiecie, jaki będzie morał odcinka?
Młoda Emma ćwiczy złodziejską profesję. Albo po prostu ma ochotę na Pop-Tarts. |
1998 rok, Hopkins w stanie Minnesota, supermarket. Młoda Emma zakrada się do regału z Pop-Tarts (lokowanie produktu przybiera na sile — to już drugi raz, gdy przysmak się pojawia). Zanim weźmie pudełko za pazuchę, rozejrzy się jeszcze ostrożnie i zobaczy tajemniczą dziewczynę, która uśmiechnie się i zniknie za sklepowymi półkami. Bohaterka, pewna, że nikt jej nie obserwuje, bierze opakowanie, chowa pod kurtką i spokojnie odchodzi do wyjścia. Niestety namierza ją ochrona. Z tarapatów ratuje ją jednak wspomniana tajemnicza dziewczyna, która proponuje potem wspólne zakupy. Emma przystaje na taką propozycję z chęcią i uśmiechem (który jest niemal taki sam, jak uśmiech Jennifer Morrison — uwielbiam ludzi od kompletowania obsady tego serialu!).
Przyjaciółki błyskawiczne. |
Dziewczyny wychodzą ze sklepu z torbami zakupów. Emma jest zachwycona, ale jej nowa koleżanka wygląda na dość zaniepokojoną i zachowuje się bardzo ostrożnie. Wkrótce wyjaśnia się dlaczego — nadjeżdża pewien mężczyzna, który najwyraźniej chce zrobić dziewczynie krzywdę. Rozpoczyna się dynamiczna, nakręcona zgodnie z prawidłami gatunku scena pościgu (jest obowiązkowa blokada drogi oraz zaułek, w którym nikogo nie widać). Kiedy dziewczyny są już bezpieczne, wreszcie się sobie przedstawiają — spotkana przez Emmę, tajemnicza nastolatka ma na imię Lily.
Bardzo cieszę się, że dane nam jest zajrzeć w przeszłość Emmy i odpocząć trochę od wycieczek do Arendelle i Zaczarowanego Lasu. Dzięki temu możemy zapoznać się z wydarzeniami, które ukształtowały bohaterkę, a ponadto spojrzeć na jej relacje z innymi w nowym kontekście.
Regina i jej mina pt. „Co ty nie powiesz?”. |
Powrót do teraźniejszości. Emma wchodzi do krypty Reginy i prosi o pomoc, co spotyka się z bardzo gorzką, ironiczną reakcją. Bohaterka początkowo ignoruje komentarze Złej Królowej i od razu przechodzi do rzeczy: pokazuje zdjęcie z Sarą Fisher. Regina jednak nic na ten temat nie wie. Emma stara się jeszcze dopytać o Sydneya, ale Zła Królowa nie przyznaje się do tego, że ponownie uwięziła go w lustrze i odpowiada, że była zajęta obmyślaniem ratunku dla Marian — problemem, który nie zaistniałby, gdyby nie Emma. Nieprzyjemnie…
Emma próbuje jeszcze jakoś nawiązać nić porozumienia i oferuje swoją pomoc w odczarowaniu żony Robina Hooda. Panna Swan mówi, że Regina zawsze może na niej polegać. Ta reaguje bardzo ostro i wyrzuca bohaterce, że to nieprawda i nigdy nie mogła i nie będzie mogła na niej polegać
Do tej pory Zła Królowa radziła sobie znakomicie z kontrolowaniem uczuć. Widok osoby, która odpowiedzialna jest za sprowadzenie do Storybrooke Marian, a tym samym zniszczenie szczęścia Reginy u boku Robina Hooda, sprawia, że bohaterka w końcu wybucha. Co ciekawe, reaguje tylko na poziomie emocjonalnym — nie wyrządza Emmie żadnej fizycznej krzywdy (jak pewnie zrobiłaby kiedyś), a jedynie stara się zranić jej uczucia.
Elsa czeka grzecznie w aucie. Do czasu. |
Tymczasem na zewnątrz zdążyło zrobić się już ciemno (a przecież gdy Emma wysiadała z auta, wcale jeszcze nie zmierzchało). Elsa czeka w samochodzie na pannę Swan. Nagle słyszy w oddali głos Anny. Zrywa się z miejsca i dostrzega we mgle sylwetkę swojej siostry, która prosi o pomoc (choć wcale na potrzebującą nie wygląda). Elsa, nie zważając na nic i nie węsząc pułapki (najwyraźniej emocje wzięły górę i przyćmiły umiejętność oceny sytuacji), natychmiast rusza za Anną.
Emma zauważa brak Elsy. |
Kilka chwil później Emma wychodzi z krypty Reginy i natychmiast zauważa, że samochód, w którym wcześniej siedziała Elsa, jest teraz pusty. Od razu rusza na poszukiwania.
Sydney składa propozycję. |
Wracamy do wnętrza krypty. Na początek spoglądamy na Reginę, która trzymając w dłoniach zdjęcie z Robinem Hoodem, cichutko szlocha. Wizyta Emmy wywołała u bohaterki sporo uczuć, które odgrywająca ją Lana Parilla jak zwykle świetnie pokazuje.
Wtem powraca Sydney, który oświadcza, że odnalazł Królową Śniegu. Zanim jednak zdradzi jej lokalizację, pragnie czegoś w zamian — wolności. Regina jednak nie daje sobie w kaszę dmuchać i okazuje swoją wyższość, ostatecznie gasząc Sydneya. Jest jednak coś w oczach bohatera (Giancarlo Esposito ponownie staje na wysokości zadania), co każe spojrzeć na niego podejrzliwie — Sydney ma jakiegoś asa w rękawie.
Nadopiekuńczą Śnieżkę nietrudno uszczęśliwić. |
Posterunek szeryfa. Książę i Śnieżka w drodze na wieczorny spacer wpadają po krótkofalówkę, tak żeby można było w razie czego szybko i niezawodnie skontaktować się ze sprawującą opiekę nad małym Nealem Bellą (ach, ta nadopiekuńcza Śnieżka). Książę żartuje, że nawet, jeśli wpadną przez portal do Asgardu (ewidentne odwołanie do „Thora” — Josh Dallas, który wciela się w Księcia, grał w końcu w pierwszej części filmu), Bella będzie mogła się z nimi połączyć (ale krótkofalówki chyba nie mają aż takiego zasięgu?).
Nagle Książę zauważa, że cela, w której siedział Will jest teraz pusta — więzień najwyraźniej uciekł. Postanawia wraz z Śnieżką ruszyć jego śladem i przeżyć przygodę, jak za starych, dobrych czasów.
Chcąc nie chcąc, trzeba się sprzymierzyć. |
Tymczasem Regina, wyposażona w podręczne lusterko z Sydneyem w środku, kieruje się zgodnie z jego wskazówkami w stronę Królowej Śniegu (halo, teleportacja?). Chwilę później wpada na nią Emma (to musiała dziewczyna pobłądzić…) Bohaterki szybko wymieniają się informacjami — panna Swan opowiada o zniknięciu Elsy; Regina zdradza, że pragnie zmusić Królową Śniegu do odczarowania Marian. Emma pyta wtedy, jak udało się wpaść na trop Królowej. W odpowiedzi słyszy tylko, że są takie zaklęcia, o których się jej nie śniło — Regina jednocześnie utrzymuje w tajemnicy ponowne uwięzienie Sydneya w lustrze i uciera Emmie nosa. Tak czy siak, bohaterki w końcu się sprzymierzają — w końcu w kupie siła.
Emma i Lily robią sobie piknik. |
Wracamy do Hopkins w 1998 roku. Po udanej ucieczce Emma i Lily urządzają sobie piknik nad brzegiem rzeki. Emma otwiera się przed nową koleżanką i opowiada o przeszłości w domu dziecka oraz powodach ucieczki (odwołuje się do sceny z finału trzeciego sezonu serialu, w której zdała sobie sprawę, że jej szanse na adopcję są już, z powodu wieku, praktycznie żadne). Lily zdaje się ją rozumieć, w związku z czym Emma pyta, czy dziewczyna także uciekła z domu dziecka i czy ścigający ją mężczyzna pragnie ponownie ją tam osadzić. Lily spuszcza na chwilę wzrok, po czym odpowiada twierdząco, ale widać na pierwszy rzut oka, że nie jest do końca szczera i skrywa jakąś tajemnicę. Najwyraźniej Emma jest zbyt zaaferowana, by jej supermoc wykrywania kłamstw zadziałała…
Dziewczyny ustalają dalszy plan działań. Lily pokazuje budynki na drugim brzegu rzeki. W większości są to domki letniskowe, a ponieważ obecnie jest jesień, nikt w nich nie mieszka. Lily proponuje zatem Emmie wspólne zatrzymanie się w którymś z takich domków, na co bohaterka od razu się zgadza.
Kolejne wizualne odwołania do „Krainy lodu”. |
I znów Storybrooke. Elsa biegnie za Anną i wkrótce dobiega do przepaści. Zauważa siostrę na jej drugim krańcu i bez chwili zastanowienia (w jaki sposób Anna się tam znalazła?) buduje lodowe schody, żeby jak najszybciej się do niej dostać. Sekwencja wygląda jak niemal żywcem przeniesiona z „Krainy lodu”. Sposób wyczarowania schodów, ich kształt, towarzyszące temu magiczne efekty — wszystko przygotowano z dużą dbałością o szczegóły i tak, by nie kłuło w oczy.
Kiedy już Elsa wdrapie się po schodach i prawie dotrze do siostry, nagle Anna zniknie z pola widzenia, jakby się pośliznęła i gdzieś spadła…
Książę i Śnieżka wciąż na przechadzce. |
Tymczasem Śnieżka i Książę wciąż szukają Willa. Minęło jednak już sporo czasu i bohaterka chce wrócić do syna. Książę uznaje, że jego żona i tak zrobiła już duży postęp, więc postanawia puścić ją do domu, a sam kontynuuje poszukiwania. Śnieżka zatem zawraca i kieruje się do mieszkania, kiedy nagle zauważa na plaży tuż obok… kopiącego w piasku Willa (Książę zyskuje tym samym tytuł Ślepoty Roku). Z początku postanawia to zignorować, ale ostatecznie duch walki zwycięża.
Regina znów załącza tryb złośliwości. |
Regina i Emma kontynuują podróż przez las, w stronę kryjówki Królowej Śniegu. Panna Swan stara się dowiedzieć więcej na temat zaklęcia, które wskazało Reginie drogę. Ta jednak nadal usiłuje zbyć natrętną towarzyszkę. I wtedy Emma robi coś bardzo głupiego — chwali Reginę za to, co robi dla Marian. Bohaterka natychmiast wybucha — całkowicie wyrzuca z siebie wszystkie negatywne emocje i oskarża Emmę o zrujnowanie życia. Wykrzykuje też, że nie pozwoli, by na Swan przestała ciążyć za to wina.
Fantastyczna scena, genialnie zagrana przez Lanę Parillę. I znów warto zauważyć, że to wszystko dzieje się jedynie w warstwie emocjonalnej i słownej — dawna Zła Królowa na pewno posunęłaby się dalej.
Zaciekła walka na PlayStation. |
Hopkins, 1998. Lily i Emma włamują się do domku letniskowego, w którym postanowiły się na jakiś czas zatrzymać. Kiedy się już rozgoszczą i stoczą walkę w grze wyścigowej na PlayStation, Emma zauważy na nadgarstku Lily znamię w kształcie gwiazdy. Widz od razu dostanie w ten sposób podpowiedź, że nie jest to postać jednorazowa i jeszcze się w serialu pojawi. Co może oznaczać jej znamię? Udało mi się dotrzeć do informacji, że posiadacze takiego znaku mogą mieć dar przewidywania. To byłoby bardzo ciekawe, ale w tym odcinku na razie o szczegółach wyjątkowości Lily jest dość cicho.
Sama dziewczyna porównuje swoje znamię do blizny Harry’ego Pottera (co ciekawe, pierwsza książka z serii ukazała się w USA w 1998 roku, więc bohaterka szybko się z nią zapoznała). Emma odpowiada na to, że głęboko wierzy, iż Lily jest wyjątkowa, czym niezwykle ujmują nową przyjaciółkę. Lily chwyta w dłoń marker i rysuje na nadgarstku Emmy taką samą gwiazdkę, mówiąc, że teraz obie są wyjątkowe. Bardzo miły gest o dużym, symbolicznym znaczeniu.
Chwilę później Emma znajduje kamerę, którą przez hwilę dziewczyny nagrywają swoje wygłupy. Na sam koniec obiecują sobie przyjaźń — cokolwiek miałoby się stać. Dość szybko nawiązuje się więc między nimi specyficzna relacja, która zostanie wkrótce wystawiona na próbę.
Królowa Śniegu atakuje. |
Storybrooke. Elsa wreszcie odnajduje Annę. Wszystko okazuje się jednak być pułapką, zastawioną przez Królową Śniegu. Anna była tylko lodową kukłą (to ją Królowa przygotowywała na początku odcinka), która miała zwabić Elsę w określone miejsce. Królowa natychmiast skuwa siostrzenicę w łańcuchy i zamienia z nią kilka słów. Mówi o strachu, który Elsa miała kiedyś szansę ujarzmić, ale jej się nie udało (a więc prawdopodobnie w Arendelle Elsa ostatecznie sprzeciwiła się w jakiś sposób Królowej, co mogło poskutkować jej uwięzieniem w urnie). Królowa potrzebuje, by Elsa nie wchodziła jej w drogę, a zapewnić mają to właśnie łańcuchy, którymi ją skuła. Wraz z narastającym strachem dziewczyny (który Królowa umiejętnie karmi) stają się one bowiem coraz silniejsze. Elsa zapyta jeszcze, co planuje Królowa. Ta nawiąże do piosenki z „Krainy lodu” i odpowie, że ulepi bałwana. I choć takie odwołanie może jest nieco nachalne, to jednak ironiczny sposób, w jaki je wykorzystano, całkiem przypadł mi do gustu.
Will ewidentnie nie może czegoś znaleźć. |
W innym zakątku miasteczka, tuż przy plaży Śnieżka podchodzi do próbującego coś odnaleźć Willa. Okazuje się, że bohater szuka swojego podróżnego worka. Pech chciał, że nieopatrznie schował w nim mapę, na której oznaczył miejsce jego ukrycia. Bohaterowie wymieniają kilka zabawnych zdań (scenarzyści naprawdę spisali się na medal), aż w końcu Śnieżka wyciąga wniosek, że cała sytuacja z ucieczką Willa to tak naprawdę akcja zaaranżowana przez Księcia. Natychmiast każe się do tego złodziejaszkowi przyznać, napomykając przy tym, że jest burmistrzem i może go uniewinnić. Will od razu na wszystko przytakuje, choć po wyrazie jego twarzy widać, że jest bardzo zdziwiony.
Emma i Regina przy schodach. |
Regina i Emma docierają do lodowych schodów, które wyczarowała Elsa. Zła Królowa bez chwili namysłu na nie wchodzi, a panna Swan, chcąc nie chcąc, podąża za nią. Nagle rozpętuje się zawierucha, a to oznacza, że Królowa Śniegu odnalazła bohaterki. Regina domyśla się, że wszystko jest sprawką Sydneya, który musiał ją zdradzić, czym budzi zdziwienie Emmy — ta wszak nic nie wiedziała o ponownym uwięzieniu Glassa w lustrze.
Jak coś ma się stać, to w nocy. |
Kolejne sceny retrospekcji, noc. Emma budzi się i zauważa, że po domu kręci się jakiś nieznajomy. Okazuje się, że jest to mężczyzna, który gonił Lily. Co ciekawe, mężczyzna zwraca się do niej per „Lilith”. Lilith jest zaś według tradycji żydowskiej upiorzycą groźną dla kobiet w ciąży oraz niemowląt, czasem uważaną także za pierwszą żonę Adama. A więc dostajemy kolejny znak, że coś jest z dziewczyną na rzeczy.
Emma stara się obronić przyjaciółkę i krzyczy, że mężczyzna nie wciągnie ich znowu do systemu. Okazuje się jednak, że Lily nie była całkowicie szczera z przyjaciółką (co, jak już wspomniałem, widać było po ej spojrzeniu) — mężczyzna jest bowiem jej ojcem. Emma czuje się oszukana i jest zrozpaczona.
Sydney odkrywa karty. |
Powracamy do Emmy i Reginy w teraźniejszości. Niebezpieczna sytuacja to oczywiście idealny moment, by trochę na siebie pokrzyczeć. Padają więc: oskarżenia ze strony Emmy (co ładnie łączy się z motywem z retrospekcji) oraz próba usprawiedliwienia od Reginy. Oliwy do ognia dolewa wreszcie Sydney, który rzeczywiście zdradził swoją panią na rzecz Królowej Śniegu. I trudno mu się dziwić — jeśli z jednej strony nie ma szacunku, z drugiej w końcu też go zabraknie. Tymczasem wiatr przybiera na sile i w końcu most zaczyna się rozpadać (efekty są tym razem kiepskawe). Bohaterkom na szczęście szybko udaje się przebiec na drugą stronę.
Dalej, Elsa, dasz radę. |
Szybkie spojrzenie na Elsę, która próbuje uwolnić się z łańcuchów. Najpierw używa siły, potem stara się uspokoić i poskromić swój strach. Dość szybko się to udaje i łańcuchy puszczają. Brawo — zrobiła wielki postęp.
Z deszczu pod rynnę. |
I wracamy do Emmy i Reginy, które trafiły z deszczu prosto pod przysłowiową rynnę, bo oto ich oczom ukazuje się „bałwan”, o którym wspomniała Królowa Śniegu — wielki lodowy wiking (dość ciekawe nawiązanie do tradycji nordyckiej, do której przecież odwołuje się także „Kraina lodu”).
Emma jest zdruzgotana. |
Ostatni raz przenosimy się do 1998 roku. Lily próbuje odzyskać zaufanie Emmy. Daje jej swój adres i mówi, że choć skłamała w kwestii domu dziecka, to cała reszta była prawdą — nienawidzi swej rodziny i czuje się niewidoczna. Gdy to nie skutkuje, wspomina jeszcze, że nie mieszka z biologicznymi rodzicami i została adoptowana — co nie wydaje się do końca prawdą i chyba Emma to wyczuwa. Lily powołuje się jeszcze na obietnicę, ale Emma odwraca się i ostentacyjnie zmazuje namalowaną na nadgarstku gwiazdę. Scena zyskuje dzięki temu bardzo interesującą wymowę, a jej fantastyczna realizacja (mądre korzystanie ze zbliżeń, delikatne zwolnione tempo, trochę zabawy dźwiękiem i genialna muzyka) mocno oddziałują na emocje. No i wreszcie wiadomo, skąd u Emmy filozofia: „Jak już się kogoś zraniło, to nie da się później tego naprawić.” Tak czy siak, czuję, że jeszcze o Lily/Lilith usłyszymy.
Magią go! |
I już na dobre pozostajemy w Storybrooke. Emma i Regina walczą z lodowym wikingiem. Najpierw zagranie taktyczne — jedna zapędza potwora w kozi róg, a druga przypuszcza atak. Taka strategia się jednak nie sprawdza, więc bohaterki ostatecznie łączą siły i w ten sposób niszczą potwora. Twórcy pokazują tym, że lepiej, by trzymały się razem i odrzuciły na bok wszelkie niesnaski. Łatwo powiedzieć.
Tuż po tym, jak wiking zostaje pokonany, na miejscu zjawia się Królowa Śniegu, która… Zabiera Reginie lusterko. Serio? Cała ta heca o jedno małe lusterko? Nie mogła po prostu wejść do krypty i go zabrać? Bohaterki oczywiście próbują się przeciwstawić (takie cenne lusterko), ale Królowa Śniegu jest przygotowana. Natychmiast przechodzi w tryb Dartha Vadera i zaczyna je dusić. Na szczęście w porę zjawia się Elsa, której na moment udaje się ogłuszyć przeciwniczkę. Ta jednak po chwili wstaje, chwali siostrzenicę za przezwyciężenie strachu i znika. A więc wychodzi na to że wszystko było częścią jej misternego planu, który zakładał, że Elsa w końcu pokona swe ograniczenia. Królowa Śniegu najwyraźniej chce, by jej siostrzenica używała swej mocy w pełni świadomie, pytanie tylko, dlaczego…
Po tym wszystkim czas oczywiście na rozrachunki. Emma wyrzuca Reginie, że nie powiedziała jej o Sydneyu, a Regina stara się jakoś wybronić i te zarzuty odeprzeć. Oczywiście w typowy dla siebie, kąśliwy sposób. Tak naprawdę jednak, pod warstwą złośliwości kryje się kobieta rozedrgana emocjonalnie, cierpiąca, która zwyczajnie nie potrafiła przyznać się do chwili słabości.
Skłócone bohaterki próbuje jakoś pogodzić Elsa, która apeluje do ich rozsądku i powołuje się na bezpieczeństwo Storybrooke. Regina jednak nie ma zamiaru iść Emmie na rękę i natychmiast znika.
Pełna klasa. |
Przenosimy się do kryjówki Królowej Śniegu. Kobieta zwraca Sydneyowi wolność, ale nie pragnie niczego w zamian. Chodziło jej przede wszystkim o lustro. Lustra są bowiem dla niej niezwykle ważne — odzwierciedlają nastrój, pragnienia i esencję ich użytkowników, są w stanie uchwycić odłamek duszy. Choć Królowa ma w posiadaniu setki zwierciadeł, to to w którym uwięziony był Sydney, jest niezwykle ważne dla realizacji jej planów, ponieważ Regina przelała w nie sporo czarnej magii. Królowa chce je w jakiś sposób wykorzystać, by osiągnąć swój cel — zdobyć coś, co było jej odmawiane od wielu lat; coś, na co w swym mniemaniu zasługuje.
Zanim Sydney opuści kryjówkę, Królowa radzi mu się ciepło ubrać, bo zrobi się chłodno (i choć kwestia brzmi na papierze dość czerstwo, to Elizabeth Mitchell wypowiada ją z taką klasą, że przysłowiowa mucha nie siada). Następnie Królowa tłucze lustro Reginy i wkłada jeden z odłamków w swoje wielkie, magiczne zwierciadło. Jest to bez wątpienia bezpośrednie odwołanie do baśni Andersena o Królowej Śniegu. Diabeł wyrzeźbił w niej lustro, które odbijało tylko to, co złe i brzydkie; pokazywało jedynie mrok ludzkiej duszy. Lustro to zostało stłuczone, a jego odłamki powpadały ludziom do oczu i serc. Myślę, że serialowe zwierciadło może działać na podobnej zasadzie.
Pod koniec sceny Królowa wreszcie wyjawia czego chce — kochającej rodziny. Potwierdza się więc niejako fakt, że jej stosunki z siostrą, władczynią Arendelle, nie należały do najlepszych. Prawdopodobnie Idun nie potrafiła zaakceptować magicznych umiejętności Królowej.
W oczy rzucają się też pewne paralele z postacią Lily, która również nie miała kochającej rodziny. Zastanawiam się, czy twórcy zamieścili takie analogie tylko dla uatrakcyjnienia historii, czy też chcą też za ich pomocą coś jeszcze przekazać. Może Królowa i Lily są jakoś powiązane? A może Królowa przybrała na jakiś czas postać Lily, by spróbować zbliżyć się do Emmy?
Czas na powrót. |
Elsa wraca wraz z Emmą w stronę auta. Przeprasza towarzyszkę, że dała się nabrać na sztuczki Królowej Śniegu. Panna Swan jest jednak wyrozumiała i mówi, że na miejscu Elsy zrobiłaby to samo (czyli dała się ponieść emocjom).
Elsa zmienia temat i radzi Emmie jeszcze raz porozmawiać z Reginą. Jej doświadczenia z Anną nauczyły ją, że nie należy dawać za wygraną w przypadku ludzi, na których nam zależy. No to mamy już morał odcinka, pora jeszcze wcielić go w życie.
„Znowu ona…” |
Za radą Elsy Emma próbuje jeszcze raz porozmawiać z Reginą. Najpierw opowiada o sytuacji z Lily i o tym, jak później żałowała swej decyzji. Nie chce popełnić podobnego błędu jeszcze raz. Regina jest dla niej kimś ważnym; kimś, kto jest w stanie ją zrozumieć wtedy, gdy nie może tego zrozumienia znaleźć u bliskich. Działania Emmy nie miały na celu zmazania winy — chciała po prostu przyjaźni i będzie nadal próbowała znaleźć z Reginą wspólny język, nawet jeśli ta chce ją zabić. Przemówienie panny Swan najwyraźniej robi na Reginie wrażenie, bo ostatecznie coś w niej pęka i stawia pierwszy krok ku polepszeniu relacji z Emmą.
Wątek został świetnie napisany i doskonale skontrastowany z retrospekcjami Emmy. Relacja bohaterek rozwija się w bardzo intrygującym kierunku i mam nadzieję, że w kolejnych odcinkach twórcy podchwycą tę historię.
„Śnieżko, kochanie, ale o czym ty mówisz?” |
Śnieżka opowiada Księciu o odnalezieniu i uniewinnieniu Willa. Mówi Davidowi, że przejrzała jego plan, ale taka przygoda wyszła jej na dobre i pozwoliła na nowo się odnaleźć. Okazuje się jednak, że Will to bystra bestia i tak naprawdę Książę nie miał nic wspólnego z jego uwolnieniem. Cały Scarlet!
Tak czy siak, historia kończy się dla każdego dobrze, a wątek dodaje do odcinka trochę ciepła i dobrze rozwija postać Śnieżki.
Hak zawsze tam, gdzie go potrzeba. |
Hak odwiedza Emmę na posterunku szeryfa. Dziewczyna nie ma najlepszego nastroju. Wraz z ukochanym wspólnie przegląda karton z przedmiotami ze swego dzieciństwa. Hak wyciąga pudełko, w którym znajduje m.in. stare okulary; pierścionek oraz zdjęcie z Nealem (panie i panowie twórcy, brzydko wyciskacie łzy). Emma znajduje zaś kamerę, którą bawiła się z Lily. Postanawia obejrzeć to co nagrała, by powspominać stare czasy. Wkłada kasetę do odtwarzacza, ogląda dawne wygłupy, a następnie włącza się drugi film, na którym widać Emmę wraz z jakąś adopcyjną rodziną. Dziewczyna zupełnie nie pamięta tego okresu. Wtem na ekranie pokazuje się… Sarah Fisher! Okazuje się, że Emma była przez jakiś czas przygarnięta przez Królową Śniegu! To zaś potwierdza fakty, które zdążyliśmy wcześniej poznać — Królowa rzeczywiście zna Emmę i nie przybyła do naszego świata przez klątwę. Wciąż pozostają jednak pytania: jak i w jakim celu przybyła? Muszę przyznać, że jest coraz bardziej ekscytująco.
MANIAK KOŃCZY
Sporo było w tym odcinku emocji i niespodziewanych zwrotów akcji. Jak zwykle nie zabrakło nawiązań do Disneya oraz klasycznych baśni, w tym do „Królowej Śniegu” Andersena. Czekam na więcej dobra i liczę też na Wasze pomysły.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.