MANIAK KLECI WSTĘP
Po jednorazowej historii specjalnej w poprzednim numerze „Angel & Faith”, Victor Gischler rozpoczyna pełnoprawny nowy rozdział w komiksowej serii. Po zeszyt sięgałem z małymi obawami, bo choć generalnie scenarzysta tworzył opowieści bardzo dobre, to jednak nie ustrzegł się kilku poważniejszych wad, które w oczy rzucały się zwłaszcza w mało efektownej i niezbyt porywającej końcówce.
Nie można jednak stwierdzić, że zupełnie zepsuł serię, bo „Angel & Faith” to wciąż komiks bardzo solidny. Pozytywnie nastrajał zresztą fakt, że Gischler zasiał na przyszłość ziarna kilku bardzo ciekawych wątków, związanych zarówno z Faith, jak i Angelem. I to ich rozwinięcia byłem najbardziej ciekaw. Jak ostatecznie się to udało i czy potencjał został przez scenarzystę całkowicie wykorzystany?
MANIAK O TYTULE
Tytuł historii brzmi „Lost and Found” czyli „Zagubione i znalezione”. Odnosi się on zarówno do wątku Faith, której misja polega na odnalezieniu kogoś, kto zaginął; jak i do wątku Angela — tu na zasadzie mniej dosłownej, bardziej w stosunku do pewnego fabularnego zabiegu.
MANIAK O SCENARIUSZU
Faith rusza na misję odnalezienia Rileya, tymczasem Angel spotyka w Londynie starą znajomą… Te dwa wątki scenarzysta umiejętnie przeplata, znów bawiąc się pewnymi konwencjami.
Historia Faith przypomina nieco film z frontu wojennego (mimo, że bohaterka w żadnej wojnie udziału nie bierze). To ciekawy koncept i całkiem nieźle sprawdza się w akcji. Gischler w ogóle poświęca pogromczyni sporo miejsca, co cieszy, zwłaszcza, że w poprzednim numerze Faith było bardzo mało. Prowadzi jej wątek sprawnie i idealnie go wyważa, skupiając się na wielu aspektach bohaterki: jej relacjach z innymi, poczuciu winy czy wreszcie chęci przynależności. Jest dość introspektywnie, ale nie w nudny sposób. Scenarzysta zwraca też uwagę na reakcję otoczenia na działania Faith, co znajduje swoją kulminację w finałowych scenach (nieszczególnie zaskakujących, ale mocno oddziaływających na wyobraźnię). Jest też obowiązkowa tajemnica oraz subtelne nawiązania do serialu.
U Angela jest jak zawsze noirowo. Generalnie wątek wampira bez duszy jest tym razem potraktowany nieco bardziej po macoszemu, bo to Faith znajduje się w centrum numeru, ale i tak nie przeszkadza to Gischlerowi w tym, by przygotować kilka dobrych scen. Mniej skupia się on na samym bohaterze, a bardziej na rozwoju fabuły oraz wspomnianej starej znajomej, która zdradza swe plany — dość proste w gruncie rzeczy, ale jednocześnie szokujące. I czyta się ten wątek dzięki temu z dużym zaciekawieniem.
MANIAK O RYSUNKACH
Will Conrad przygotowuje bardzo dobrą oprawę graficzną. Jego rysunki są z numeru na numer coraz lepsze. Realistycznie wyglądające postaci rysuje w dynamicznych pozach i z żywą ekspresją, dzięki czemu, przeglądając kolejne karty komiksu, ma się wrażenie, jakby oglądało się kolejny odcinek serialu. Świetne są też tła w jego wykonaniu. Nie tylko mroczne zakamarki Londynu, ale też bardzo różnorodne otoczenia podczas misji Faith — do ogromnej bazy wojskowej, po niebezpieczną dżunglę. Wszystko podkreślone dobrze wykorzystanym tuszem — nawet jeśli czasami czarnej barwy wydaje się zbyt wiele, to i tak pasuje to do ogólnego tonu komiksu.
Dobre wrażenie robi też praca Michelle Madsen, która z właściwym sobie wyczuciem dostosowuje kolorystykę do poszczególnych scen. I w ten sposób stosuje mroczniejsze barwy w scenach w Londynie oraz jaskrawsze, gdy towarzyszymy w misji Faith.
MANIAK OCENIA
Gischler i Conrad rozpoczynają nową historię bardzo obiecująco, pozwalając zapomnieć o swych wcześniejszych niedociągnięciach.
DOBRY |
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.