MANIAK WE WSTĘPIE
Wczoraj było komiksowo i dziś też będzie. Mam jakoś ostatnio wzmożony komiksowy zapał i przeglądam sporo zaległych zeszytów (a z wieloma seriami jestem mooocno do tyłu). Tym razem nie piszę jednak nic ze świata Buffy, a o tytule spod strzechy wydawnictwa DC.
„Superman Unchained”, bo o nim mowa, to seria, która już od samego początku budziła wiele pozytywnych emocji. Komiks tworzony przez Scotta Snydera i Jima Lee to bardzo oryginalne spojrzenie na postać Clarka Kenta i jego superbohaterskiego alter ego, które mocno wybija się na tle innych serii z Człowiekiem ze Stali jako głównym bohaterem.
W piątym numerze twórcy podbijają poprzeczkę. Jest nie tylko intrygująco i ciekawie, ale także dość emocjonująco, bo sporo się dzieje. A do tego nieco zmienia się model opowiadanej historii.
MANIAK O TYTULE
Tytuł tego numeru brzmi: „A Place Between”, czyli „Miejsce gdzieś pomiędzy” i jak do tej pory jest chyba najciekawszym tytułem w serii, ponieważ można go interpretować na naprawdę wiele sposobów. Odnosi się bowiem i do pewnej interpretacji postaci Supermana, i do konstrukcji fabuły, i do kilku ważnych motywów poruszanych w zeszycie.… Snyder dopasował go idealnie i osnuł wokół niego naprawdę świetną historię.
MANIAK O SCENARIUSZU
Lois jest więziona przez Ascension, a Superman poznaje kolejne tajemnice Wraitha. Ponadto śledzimy retrospekcje z dzieciństwa Clarka.
To właśnie te ostatnie są najlepsze z całego numeru, ponieważ obserwuje się je z ogromnym napięciem. Początkowo sielankowy nastrój staje się coraz bardziej niepokojący, by w kulminacji numeru nastąpił prawdziwy wybuch. Snyder robi coś niesamowitego i opowiadając nieznany rozdział z życia młodego Kenta potrafi zafascynować, zaskoczyć i porwać. To naprawdę świetnie napisana rzecz.
Znakomity jest także wątek grupy terrorystycznej Ascension oraz więzionej przez nich Lois Lane. Przywódca terrorystów powoli odkrywa kolejne karty i wyjawia swoje cele. Jest tutaj trochę sztampy, a mężczyzna na czele Ascension to typowy szaleniec, ale sposób w jaki Snyder łączy ten wątek z tym głównym jest kapitalny. A do tego znów jest sporo mocnych wrażeń.
Trochę spokojniejsza jest część poświęcona rozmowie Wraitha i Supermana. Snyder dzieli się w niej dość nietypowym sposobem rozumienia Ostatniego Kryptończyka i jego miejsca w społeczeństwie. Podsuwa czytelnikom dość intrygujący problem, na który rzadko inni scenarzyści przygód Człowieka Jutra zwracają uwagę i, co najważniejsze, pozwala wysnuć własne wnioski (wiecie pewnie, że takie podejście bardzo lubię).
Troszeczkę w oczy rzuca się brak wątku Lexa i Jimmy’ego Olsena, zwłaszcza, że w ostatnich numerach przybrał on na sile, ale najprawdopodobniej jest to cisza przed burzą.
MANIAK O RYSUNKACH
Za rysunki odpowiada dwóch autorów: Dustin Nguyen, który do tej pory ilustrował krótkie epilogi serii (w tym numerze takowego brak) oraz związany z tytułem od samego początku Jim Lee.
Nguyen przygotowuje oprawę do retrospekcji i robi to wyśmienicie. To jest nareszcie taki Nguyen, jakiego lubię — delikatne akwarele, lekko kreskówkowi i przerysowani bohaterowie, piękne tła (fantastycznie zaznaczone lekkimi pociągnięciami pędzla pola Smallville). Cudo! Do tego piękne tony sepii, na jakie koloruje tę historię John Kalisz — coś niesamowitego!
Jim Lee sprawdza się nieco gorzej. Oczywiście — jest to artysta wielkiej klasy, który ma znakomity styl, ale ostatnimi czasy sprawia wrażenie jakby rysował w pośpiechu. Postaci są bardzo ładne, ale często za mało szczegółowe, a czasem powyginane w dziwnych pozach. Tła także potrafią raz zachwycić fantazyjnością, by na następnej stronie wydać się przeciętne. Spora w tym wina tuszysty — Scott Williams ma niestety tendencję do nadgorliwości. Tusz często jest nałożony na ołówek Lee bez polotu i pomysłu, często zamalowane są z nim zbyt duże powierzchnie. W dodatku zrobione jest to nierzadko dość niedbale. Świetne są za to kolory od Alexa Sinclaira, który dobiera głównie zimne barwy z przewagą błękitów i doskonale łączy kolejne tony — tak, że barwy świetnie w siebie przechodzą. Gdyby tylko Williams dał mu więcej swobody…
MANIAK OCENIA
Piaty numer „Superman Unchained” to znakomicie napisana historia. Ilustracje są czasem gorsze, a czasem lepsze, ale i tak ogląda je się z przyjemnością, więc ostatecznie zeszyt otrzymuje ocenę:
DOBRY |
Cześć.
OdpowiedzUsuńCzy ten komiks jest dla osoby, która zaczyna czytać komiksy DC, innymi słowy, czy wymaga znajomości świata (multiversum) kreowanego przez to wydawnictwo ?
Cześć. Myślę, że żeby dobrze sie bawić wystarczą podstawowe informacje o Supermanie i jego świecie - kim jest główny bohater i jakie ma alter ego, kim są Lois Lane, Jimmy Olsen i Lex Luthor. Do tego warto wiedzieć, że Clark od jakiegoś czasu nie pracuje dla Daily Planet. A tak to możesz brać, pozycja jest raczej przystępna dla nowicjuszy.
OdpowiedzUsuńOk. Dzięki.
OdpowiedzUsuńProszę :)
OdpowiedzUsuń